Ostatnio mam coraz mniej czasu na blogowanie, co zapewne zdążyliście zauważyć. Dodatkowo aura za oknem zupełnie mi nie sprzyja. Wczoraj jednak postanowiłam wygospodarować chwilkę czasu i upiec pasztet z soczewicy. Nie ma on w składzie jajek, ani innych produktów odzwierzęcych. Przygotowuje się go niezwykle szybko, nie musimy niczego przekręcać przez maszynkę. Wystarczy nam tylko patelnia i mały garnek do ugotowania soczewicy. Najbardziej lubię w nim jego chrupiącą skórkę i kremowy środek. Z racji, iż nie ma w składzie jajek, lekko się kruszy, ale mi zupełnie to nie przeszkadza. Zamiast piec w dużej kilogramowej foremce użyłam dwóch mniejszych. By ograniczyć ilość tłuszczu, warzywa smażyłam na patelni ceramicznej. Jeden półkilogramowy pasztet ma około 580 kcal, i spokojnie wystarczy na 5 śniadaniowych porcji.
PASZTET Z CZERWONEJ SOCZEWICY
Składniki (na foremkę o pojemności 1kg):
[przepis pochodzi ze strony vegavani]
- szklanka czerwonej soczewicy
- 2 szklanki wody
- 2 listki laurowe
- 1/4 szklanki oliwy (pominęłam)
- 2 średnie marchewki, obrane i starte na tarce
- 2 średnie cebule, obrane i posiekane w kosteczkę
- 2-3 łodygi selera naciowego, posiekane w kostkę
- 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
- pół szklanki płatków owsianych
- pół szklanki nasion słonecznika
- łyżka słodkiej papryki
- łyżeczka kminu rzymskiego (dałam od siebie)
- pół łyżeczki mielonej kolendry (dałam od siebie)
- pół łyżeczki chili w proszku (dałam od siebie)
- 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
- łyżeczka soli (dałam mniej)
- pół łyżeczki świeżo zmielonego kolorowego pieprzu (w oryginale ziołowy)
Soczewicę zalewamy dwiema szklankami wody, solimy, dodajemy listki laurowe, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu przez 20-25 minut, aż soczewica wchłonie nadmiar wody i się rozgotuje.
Na patelni rozgrzewamy 1/4 szklanki oliwy, smażymy cebulę, następnie dokładamy marchew i seler, dusimy do miękkości przez 10 minut. Ja do smażenia użyłam patelni ceramicznej, w ten sposób zamiast użyć 1/4 szklanki oliwy, zużyłam dosłownie kropelkę i rozsmarowałam ją na całej powierzchni.
Słonecznik zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na 10 minut. Odlewamy z niego wodę.
Z soczewicy wyjmujemy listki laurowe, dokładamy słonecznik, usmażone warzywa, natkę, płatki owsiane i czosnek. Doprawiamy do smaku solą (w przepisie była jedna łyżeczka, dla mnie było to zbyt dużo- dodawajcie więc sól stopniowo i próbujcie), pieprzem, chili, kuminem, kolendrą, słodką papryką. Wszystko dokładnie mieszamy.
Foremkę o pojemności 1 kg lekko smarujemy oliwą, wysypujemy ją otrębami (możemy użyć także bułki tartej). Przekładamy do niej masę, wyrównujemy. Możemy ją posypać ziarnami słonecznika. Pasztet wkładamy do piekarnika nagrzanego do temp. 180 stopni i pieczemy przez około godzinę,aż boki pasztetu będą odstawać od foremki. Kroimy go dopiero po całkowitym ostudzeniu.
35 komentarzy
smacznie wygląda to pysznie pozdrawiam
Ale kusi. Takiego jeszcze nie jadłam 😀
Ty potrafisz pięknie sfotografować nawet zwykły pasztet, znaczy nie taki niezwykły, bo z soczewicy. Myślę, że taka wersja by mi podpadowała, tym bardziej, że jadłam kiedyś pyszną zupke z soczewicy i zapadła mi w pamięć 🙂
Nie wyobrazlanie dawno robilam podobny pasztet..i teraz mam na niego ochote! Zaskoczylas mnie tym slonecznkiem..musze go sprobowac:) Pozdrawiam
ps. Ale mam nadzieje, ze jednak czasem znajdziesz czas na blog?:)
Bardzo apetyczny. Chętnie wypróbuję.
Śliczny, pewnie smakuje świetnie z ziarnami słonecznika, muszę wypróbować też takiej wersji 🙂
Robiłam już ten pasztet kilkanaście razy (naprawdę xD)i jest pyszny ^^ Ale z doświadczenia muszę powiedzieć, że z oliwą jest trochę lepszy, bo tak nie wysycha i jest bardziej zwarty, a jednocześnie można go rozsmarowywać. Choć robiłam też na małej ilości oliwy i też wychodzi ok. Tylko u mnie wychodzi 1 pasztet w zwykłej keksówce i starcza mi na ok tydzień ;)I piekę 30 min. Polecam bardzo bardzo LeeLena
Też robimy coś podobnego 🙂 Najchętniej z salsą paprykową. Spróbuj koniecznie!
http://sisters4cooking.blogspot.com/2010/01/pasztet-z-soczewicy.html
Pozdrawiam!
Rewelacyjnie wygląda posypany słonecznikiem! 🙂
Wygląda straaasznie zachęcająco 🙂
Świetnie wygląda! Musi smakować wspaniale, nigdy nie jadłam.
Pozdrowienia Malwinko:)
też robiłam
– jest przepyszny!!!
jestem nim zachwycona!
ostatnio ciągle jadłabym pasztet! wprawdzie takiego wegańskiego nie próbowałam, ale jak patrze na Twoje zdjęcia to aż mi ślinka cieknie 😉
pogoda za oknem chyba tak działa na nas, też czuję drobny letarg w blogowej połowie swojej głowy. Pasztet super, lubię też ten z selera. JAAAMIIIII~!!!!
paszetow z miesa nie lubie ale taki weganski chetnie bym spróbowała. a ze soczewice uwielbiam to chyba go sobie upichce bo wyglada smakowicie!
już od dłuższego czasu zabieram się za pasztet z soczewicy i zabrać się nie mogę 😉 Twój wygląda niezwykle apetycznie, postaram się w ferie znaleźć czas…:)
Mam w planie przygotować taki pasztet,wygląda obłędnie;)
och, kocham Cię za ten przepis! uwielbiam takie pasztety bezmięsne. Na razie nie zrobię z racji braku piekarnika, ale tylko jak wyposażymy kuchnię to zrobię na pewno. Zapisuję do ulubionych!!! no i jeszcze raz Ci wyznam – kocham Cię!
Pozdrawiam
Monika
musi być pyszny, chętnie bym spróbowała 🙂
Ten pasztecik na pewno kiedys zrobie, bo nie dosc, ze zdrowy, to jeszcze na pewno pyszny. Mam tylko nadzieje, ze Mezczyzna da sie przekonac i skosztuje… 🙂
Jak on pięknie wygląda!
Uwielbiam soczewicę, muszę spróbować zrobić ten pasztet!
Samo zdrowie i zapewne wspaniały smak! Zapisuję:)
Apetyczny, choć nigdy nie miałam okazji takiego wypróbować.
http://www.przysmakiewy.pl
robilam.wszytsko zgodnie z przepisem
tylko wszystko sie rozsypuje. . i nie trzyma sie na chlebie.
twoj po ukrojeniu ma scisla konsystencje-czym to jest spowodowane? moze troche jajek dodalas albo smietany?
prosze o odpowiedz – bo bardzo mi smakuje, ale wolalabym zeby wszystkie skladniki byly zlaczone
pozdrawiam
Robiłam wszystko tak, jak opisałam to w przepisie (zmniejszyłam tylko ilość tłuszczu, co zaznaczyłam). Wcześniej ktoś w komentarzach wspominał, że jest bardziej suchy, jeśli użyje się mniej oliwy. Mój, jak widzisz, troszkę się kruszył po bokach, ale pomimo tego trzymał "formę". Może zbyt długo go piekłaś i za bardzo się wysuszył? Jeśli zerkniesz na źródło przepisu, zobaczysz, że oryginalny pasztet nie kruszył się w ogóle.
Spróbuj zmielić wszystkie składniki przed upieczeniem (może to ułatwić sprawę, bo krojenie pasztetu, który ma w środku całe płatki owsiane i ziarna słonecznika jest kłopotliwe). Ewentualnie jeśli nie jesteś weganką i dopuszczasz produkty odzwierzęce dodaj do niego jajko. Jeżeli nie uwzględniasz tego typu produktów możesz sięgnąć po zamiennik jajek (widziałam w sklepach ze zdrową żywnością, ale nigdy nie kupowałam). Podobno dobre efekty daje też dodanie mieszanki z mąki kukurydzianej i wody (również nie próbowałam).
Jeśli będziesz robić kolejne podejście do tego pasztetu, koniecznie daj znać.
pozdrawiam serdecznie
pięknie wygląda ten pasztet. mam zamiar go zrobić dziś wieczorem 🙂
(oraz uwielbiam Twój blog, jak nie mam pomysłu na obiad – to pierwsze co otwieram – filozofię smaku. a miękkie ciasteczka z bakaliami robię średnio raz na dwa tygodnie 🙂
Tolu, dziękuję za tak miłe słowa;) Cieszę się, że do mnie zaglądasz.
pozdrawiam serdecznie
Witam! trochę zmodyfikowałam przepis ponieważ nie wszystkie składniki miałam… Zamiast selera naciowego starłam zwykły (coś pomiędzy 1/4 a pół bulwy), cebulę dałam czerwoną, słodkiej papryki wcale, zamiast płatków owsianych użyłam owsianych otrębów, 3 ząbki czosnku i jakieś 3/4 łyżeczki pieprzu cayenne. Warzywa smażyłam na 2 łyżkach oleju rzepakowego. Wyszedł super-pasztet, bardzo ładnie się go kroi. Dziękuję za inspirację!
Cieszę się, że pasztet się udał 🙂
Pasztet rewelacja! Zrobilam go juz trzy razy (bez modyfikacji przepisu) i jest to moj ulubiony pasztet ever. Idealnie sie kroi i rozsmarowuje. Nieziemsko smakuje z chrzanem 🙂
Dzieki za przepis,
Agata
Miło mi to słyszeć Agato 🙂
pozdrawiam serdecznie
Malwinna
Fajny przepis, właśnie korzystam tylko jedno zastrzeżenie. Kilogram to nie jest jednostka pojemności 😉