Składniki (na 2 porcje):
[przepis z moimi zmianami pochodzi z książki Podróże kulinarne. Kuchnia tajska]
- 2 filety z kurczaka (każdy po 200 g) pokrojone w grubszą kostkę
- puszka mleczka kokosowego (400 ml)
- 2-3 łyżki zielonej pasty curry
- 1 papryczka chilli pozbawiona pestek i posiekana (w oryginale zielona, u mnie czerwona)
- 1 ząbek czosnku drobno posiekany
- 3 szalotki posiekane
- 1 łyżeczka cukru palmowego (dałam biały)
- 1 łyżeczka sosu rybnego
- łyżka soku z limonki
- łyżka świeżych liści kolendry
- łyżka oleju arachidowego
Pastę curry umieszczamy na dużej patelni i podgrzewamy mieszając, aż jej zapach stanie się intensywny. Dodajemy mleczko kokosowe, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy około 5 minut cały czas mieszając.
Na drugiej patelni rozgrzewamy olej arachidowy, smażymy kurczaka aż się zrumieni (ma być usmażony). Odkładamy na bok i osączamy z nadmiaru tłuszczu papierowym ręcznikiem. Kurczaka dodajemy do curry wraz z sosem rybnym, sokiem z limonki, 2 posiekanymi szalotkami, czosnkiem i cukrem. Podgrzewamy na wolnym ogniu bez przykrycia około 10 minut. Posypujemy posiekaną cebulką, chilli i kolendrą.
To curry robiłam dwukrotnie. Pierwszy raz zgodnie z przepisem. Drugi raz z kolei w wersji z mniejszą ilością brudnych naczyń. Kurczaka wrzuciłam na olej, przesmażyłam, dodałam szalotki i pastę wymieszaną z mleczkiem. Następnie dodałam resztę składników i gotowałam około 10 minut. W. stwierdził, że danie zrobione metodą pierwszą i drugą inaczej smakuje. Myślę jednak, że warto ubrudzić kolejną patelnię i wykonać danie zgodnie z oryginalnym przepisem.
20 komentarzy
Skąd Ty masz tyle tych pomysłów na kurczaka? 😉
Często tak jkest, że jak chcemy to…nie ma…ale Tobie sie udało i jest….jest też pyszne curry…pozdrawiam Malwinko…
Panno Malwinno! ja już po obiedzie i kolacji jednocześnie, a tu zajrzałam do Ciebie i znowu głodna się zrobiłam! 🙂
Jak zwykle przepiękna prezentacja:)Danie bardzo smakowicie wygląda. Aż mi slinka leci:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mmmm… Strasznie apetycznie wygląda. Będę musiała chyba też zapolować na zieloną pastę i w końcu wypróbować danie z mleczkiem kokosowym, bo jakoś mi jeszcze nie wyszło…
A pochwalisz się cóż za nowy aparat masz? Bo ja też rozmyślam nad wymianą mojego rzęcha, ale nie wiem jak dużo powinnam inwestować 😉
O, to skoro już upolowałaś, to może podziel się wieścią GDZIE? Bo mnie to polowanie opornie idzie…A takiego kurczaka to nie powiem, zjadłabym…
Zachwycające zdjęcia… uwielbiam curry niemal pod każdą postacią.
Smakowitości! Uprawiam masochizm, oglądając te zdjęcia, bo z nadmiaru zajęć nie udało mi się dziś zjeść ciepłego posiłku i teraz się ślinię do monitora ;-))
oj chyba zagoszczę u Ciebie na dłużej 🙂 Kurczak to coś co uwielbiam najbardziej i każda wariacja na temat mile widziana 🙂
Pozdrawiam Agata
Malwinko, kolejny super pomysł. Muszę się skusić:)
ja tu nie będę chyba już wchodzić o tej porze no! 🙂
A ja mam jeszcze słoiczek zielonej pasty 🙂
Tez tak mam, ze jak juz chce kupic to nie ma i to we wszystkich sklepach na raz.
Kurczak w zielonym curry to jeden z najsmaczniejszych sposobow na jego podanie. Gdyby kiedys udalo Ci sie zdobyc listki limonki kaffir i trawe cytrynowa to musisz koniecznie kupic. Wiele wnosza w to danie. Kiedys, kiedy u mnie nie byly dostepne te skladniki Malzonek przywozil mi z delegacji w Warszawie. Wkladalam do zamrazarki i starczalo na pare miesiecy.
Baklazana mozna doc zwyklego.
Smakowicie;-)
My naszym gościom podamy dziś również curry z kurczaka tyle, że na bazie żółtej pasty;-)
Arven- ostatecznie trafiłam w Tesco (mają sporą ofertę tego typu produktów). Podobno jest też w Simply (jakiejś innej firmy niż TT, jednak trzykrotnie droższa)
thiessa- dziękuję za sugestie. Następnym razem dam naszego bakłażana, tak się zastanawiałam jaka jest różnica smakowa między naszym a tajskim
O takie danie chętnie bym zjadła 🙂 dziś musi mi wystarczyć odgrzewane spaghetti 😀
bardzo smakowicie wygląda…ja również uwielbiam kurczaka i często mam obiad na bazie kurki a taki jak twój byłby idealny!
wygląda tak samo 🙂 no moje nie miało tyle mleka kokosowego (żałuję), szalotki i sosu rybnego, który zastąpiłam sojowym, a tak to całkiem podobne 🙂 co by nie mówić, dobre było. Tylko szkoda, że ten sos jest bardziej szarawy niż zielony (ale pastę widzę, że użyłyśmy taką samą 🙂
o! i to sobie jutro ugotuję 🙂
Zielone curry z kurczaka to był mój przysmak w Tajlandii, muszę koniecznie wypróbować Twój przepis