Wallenbergare, delikatne kotleciki z cielęciny |
Wallenbergare to danie rodem z kuchni szwedzkiej. Pod tą tajemniczą nazwą kryją się delikatne kotlety cielęce, które zazwyczaj serwuje się z dodatkiem puree z ziemniaków, groszku oraz konfitury z brusznicy. Pierwszy raz o tych kotlecikach przeczytałam u Ani na blogu Mops w kuchni. Koncepcja tej potrawy wydała mi się dość interesująca, dlatego postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat.
Pochodzenie potrawy nie jest do końca znane. Jedna z historii głosi, że twórcą receptury był Charles Emil Hagdahl, autor jednej z największych szwedzkich książek kucharskich w XVIII wieku (Kokkonsten som vetenskap och konst). Sama nazwa kotletów wywodzi się od nazwiska Wallenberg. Córka Hagdahla, Amalia, poślubiła bowiem Marcusa Wallenberga i to właśnie na jej cześć ojciec nazwał swoje kotlety. Prawdopodobnie wallenbergare inspirowane były rosyjskimi kotletami pożarskimi, o których pisałam Wam kilka dni temu.
Jak przygotowuje się kolety wallenbergare? Drobno zmielone mięso cielęce przyprawia się do smaku solą oraz pieprzem a następnie miesza z żółtkami i śmietaną. Wykonanie tych cielęcych kotletów nie jest sprawą tak banalną, jakby mogło się to wydawać. Należy pamiętać o tym, aby mięso i pozostałe składniki były mocno schłodzone przed przystąpieniem do pracy. Po dodaniu żółtek i śmietany masa jest delikatna i niezbyt zwarta, niczym nie przypomina kotletów mielonych, jakie znamy z naszej rodzimej kuchni. Przepis, który Wam dziś prezentuje to wersja łatwiejsza, z mniejszą ilością żółtek i śmietany. Jeśli chcecie wypróbować wersję oryginalną, zapoznajcie się z przepisem z blogu My guilty pleasures.
Przepis na cielęce kotlety wallenbergare bierze udział w akcji Mopsika
WALLENBERGARE
(SZWECJA)
Składniki (na 4 porcje):
- 500 g cielęciny (u mnie mięso od kulki)
- 2 żółtka (prosto z lodówki)
- 3/4-1 szklanki gęstej słodkiej śmietany
- 1 łyżeczka soli
- pół łyżeczki zmielonego pieprzu
- bułka tarta do obtoczenia
- klarowane masło do smażenia
- mrożony zielony groszek, konfitura z brusznicy, puree ziemniaczane
Przygotowanie:
Mięso drobno mielimy (najlepiej dwa a nawet trzy razy), przekładamy do pojemnika i chłodzimy przez kilka godzin w lodówce. Przekładamy je do miski, dodajemy żółtka, sól i pieprz, mieszamy łyżką. Stopniowo dodajemy mocno schłodzoną śmietanę, całość mieszając. Masa mięsna powinna być delikatna i niezbyt zwarta. Być może nie będzie trzeba dodawać całej śmietany. Dłońmi zwilżonymi zimną wodą formujemy 8 kotletów, spłaszczamy je, panierujemy w bułce tartej. Na patelni rozgrzewamy klarowane masło. Smażymy kotlety z obu stron na rumiano (przez około 4 minuty z każdej strony). Kotlety cielęce podajemy z puree ziemniaczanym, zielonym groszkiem i konfiturą. Przed podaniem kotlety można dodatkowo polać niewielką ilością stopionego masła.
*puree ziemniaczane: w osolonej wodzie gotujemy obrane ziemniaki (około 1-1,2 kg) do miękkości. Odcedzamy je, odparowujemy. Dodajemy kilka łyżek masła (3-4), sól, mieloną gałkę muszkatołową, biały pieprz (opcjonalnie), ubijamy tłuczkiem. Stopniowo dolewamy ciepłe mleko, cały czas ubijając masę do otrzymania preferowanej konsystencji puree.
**mrożony zielony groszek wystarczy zalać wrzątkiem i odstawić na kilka minut (3-4 minuty).
Wallenbergare, delikatne kotleciki z cielęciny |
Czas przygotowania: 20 minut.
4 komentarze
Wygląda apetycznie 🙂
Wspaniały pomysł nacniedzielny obiad:)
Cieszę się, że zachęciłam Cię do ich zrobienia. Mam nadzieję, że smakowały 🙂
Zrobiłam i powiem fajny przepis na kotleciki cielęce