Dzień dobry,
Zabieramy się za kolejny produkt popularny w kuchni japońskiej. Myślę, że nazwa wasabi (czyt. łasabi) będzie większości z Was dobrze znana, nawet jeśli nigdy nie mieliście okazji kosztować potraw kuchni japońskiej. W Polsce określa się ten produkt mianem „chrzanu japońskiego”. To przyprawa będąca dla wielu osób nieodłącznym składnikiem sushi.
Samo słowo „Wasabi” tłumaczy się jako „malwa górska”. To wieloletnia bylina wodna, która dziko rośnie w Azji. Oczywiście od dłuższego już czasu uprawia się ją także na skalę przemysłową. Roślina ma dość ostry zapach, który wzmaga się po jej starciu. Czyli zachowuje się podobnie, jak nasz rodzimy chrzan.
Świeży korzeń wasabi jest drogi. Można go nabyć także w Polsce. Koszt za kg to 1200 zł. Tańszy i łatwiej dostępny jest sproszkowany chrzan lub w formie gotowej pasty w tubce. Zachęcam Was do tego, by postawić przede wszystkim na ten sproszkowany. Można go długo przechowywać, jest bardziej aromatyczny, a przygotowanie pasty zajmuje dosłownie chwilę. Wystarczy wymieszać proszek z letnią wodą i na chwilkę odstawić.
Do czego używać wasabi?
Przede wszystkim do doprawiania sushi, sashimi, jako dodatek do dressingów. Ja dodaję wasabi także do twarożku, past kanapkowych, dipów, sałatek. Eksperymentalnie robiłam także furikake z dodatkiem wasabi i wyszło naprawdę super. Sama wielbię azjatyckiego coleslawa z wasabi i makaron soba w sosie z jego dodatkiem. Jak zawsze – możliwości jest sporo i warto kombinować w kuchni 🙂 Robiłam nawet śledzie z wasabi, bo w sumie czemu by nie.
Jak kupować wasabi?
Jak już wspomniałam wcześniej – nie patrzymy na wasabi w tubce. Tym bardziej na te marki własnej różnych marketów. Uwierzcie mi, nie jest to nic dobrego. Szkoda psuć sobie dobre sushi czymś takim. Rozglądamy się za wasabi w proszku i patrzymy przede wszystkim na skład. Trzeba sprawdzić, ile tego wasabi jest w wasabi (i czy w ogóle ono tam jest). No i kupić takie, które ma w składzie jak najmniej (a najlepiej wcale) śmieciowych dodatków.
Często jest tak, że zamiast wasabi mamy zwykły chrzan plus barwnik. Najczęściej spirulinę z kurkumą lub błękit brylantowy (E133) w połączeniu z tartrazyną (E102 – żółcień spożywcza). Wychodzi nam śliczny zielony kolor.
Ile % wasabi powinno znaleźć się w produkcie? Oczywiście im więcej, tym lepiej. Minimum 1-2 %. Wiem, wiem, to mało, ale wyżej pisałam Wam, jak drogim produktem jest wasabi. Sama kupuję wasabi widoczne na zdjęciu obok. Koszt za 1 kg proszku to średnio 330 zł. Na szczęście mała puszeczka kosztuje około 10 zł i starczy na kilka uczt sushi. Co dla mnie istotne – jest to produkt japoński. Na lepsze wasabi (składowo i smakowo) jeszcze nie trafiłam. Uważajcie jednak na inne wasabi tej firmy, bo one mocno różnią się między sobą i te tańsze mają słaby skład. O smaku się nie wypowiem, bo nie kupowałam i raczej nie kupię. Jeśli polecacie inne produkty dobre składowo i smakowo (plus zawierające w składzie wasabi), dajcie znać w komentarzach.
***
Używacie wasabi w swojej kuchni? Do czego najczęściej dodajecie je?
19 komentarzy
O wasabi, oczywiście, słyszałam, ale nigdy nie miałam okazji wypróbować. Z racji tego, że należy do pikantnych smaków to myślę, że mogłoby mi się spodobać 😉
Na pewno przypadłoby Ci do gustu. Jest pikantne, oczyszcza kubki smakowe i mam wrażenie, że uzależnia. Szczególnie w połączeniu z dobrym sushi 😉
Próbowałam, dla mnie super 🙂
Prowalam, ale nie moge sie przekonac 😀 nie, na moje delikatne kubki smakowe hehe 😐
No nie każdy lubi aż tak wyraziste smaki.
Przyznam szczerze, że nie używałam go nigdy w kuchni, jedząc sushi spotkałam się z wasabi, ale nie próbowałam 😀
Polecam wypróbować przy następnej okazji.
Słyszałam tą nazwę bardzo często, ale chyba nie próbowałam jej. Piękne sushi zrobiłaś 🙂
Na zdjęciu wspomnienie po pysznym sushi ze szparagami. Zjadłabym takie z ogromną chęcią, ale niestety trzeba będzie poczekać aż do maja 🙁
Używam tylko, gdy jem sushi i to też w bardzo małych ilościach, jakoś nie mogę się przekonać do tej przyprawy 🙂
Nie przepadam za pikantnym jedzeniem :/
wasabi znam, ale przyznaję, o wasabi w proszku słyszę pierwszy raz 🙂
Słyszałam ale nigdy nie używałam w kuchni 😉
Próbowałam gotowej pasty wasabi, bardzo ciekawy smak, jedynie zbliżony do naszego chrzanu 🙂
Smakuje na wasabi ale niestety nie możemy jeść go za dużo i zbyt często, podobnie jest z chrzanem :/
Uwielbiam sushi ale wasabi nie jem bo za ostre dla mnie jest 😉
Ja bardzo lubię. Szczególnie, gdy w rolkach jest awokado i świeży ogórek.
Najlepsze wasabi jadlam z proszku jak do tej pory. Te w tubkach potrafią być zwykłym barwionym chrzanem 🙁 Nie wiem czy ktoś próbował już takiego połączenia, ale może przekona to tych z delikatniejszymi kubkami smakowymi – wasabi z majonezem! Jest przepyszne 🙂
Te w proszku też potrafią być mocno oszukane, dlatego warto czytać skład. A wasabi i majonez to petarda 🙂