Dłuuugieee, chrupiące, idealne jako dodatek do zup lub samodzielna przekąska. Do tego niezwykle uzależniające. Grissini piekę od kilku lat i sama nie wiem czemu do tej pory nie zamieściłam na nie przepisu na blogu. Te, które widzicie na zdjęciach, wzbogaciłam dodatkiem mieszanki suszonych pomidorów z czosnkiem i czarnuszką. Możecie dodać do nich Wasze ulubione zioła lub upiec je bez żadnych dodatków. Świetnie smakują także z dodatkiem parmezanu lub grana padano.
GRISSINI
Składniki (na 30 sztuk o długości 30 cm):
- 190 g mąki pszennej chlebowej lub bułeczkowej (typ 750 lub 650)
- 80 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
- 10 g świeżych drożdży
- 3-4 łyżeczki przyprawy suszone pomidory z czosnkiem niedźwiedzim i czarnuszką
- 145 ml ciepłego mleka*
- 2 łyżki oliwy EV
- do posypania gruboziarnista sól lub ulubione ziarna, np. sezam, mak, czarnuszka
W misce łączymy obie mąki, przyprawę, dodajemy sól. Drożdże kruszymy do miseczki, zasypujemy cukrem i mieszamy z kilkoma łyżkami ciepłego mleka. Odstawiamy na 15 minut. Do mąki wlewamy drożdże, pozostałe mleko, całość mieszamy dłonią. Wyrabiamy gładkie ciasto pod koniec dodając oliwę. Przekładamy je do naoliwionej miski, przykrywamy ciepłą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę do podwojenia objętości. Grissini możemy formować na dwa sposoby: odrywać małe kawałki ciasta i wałkować je na podłużne paluszki lub rozwałkować ciasto, pociąć je na paski o szerokości 1 cm i rolować je. Druga metoda jest o wiele bardziej wygodna. Paluszki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 15 minut. Za pomocą pędzelka smarujemy je zimną wodą a następnie posypujemy ziarnami lekko je dociskając. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni i pieczemy przez około 12 minut.
* w wersji wegańskiej mleko zastąpcie wodą
** do grissini możecie użyć Waszych ulubionych przypraw, np rozmarynu, tymianku, chili. Ciasto można też podzielić na pół i do każdej z połówek dodać inne przyprawy.
** do grissini możecie użyć Waszych ulubionych przypraw, np rozmarynu, tymianku, chili. Ciasto można też podzielić na pół i do każdej z połówek dodać inne przyprawy.
Całkowity czas przygotowania: 1 godzina 45 minut.
31 komentarzy
Apetyczne, zjadłabym teraz takie paluchy:)
No boskie 🙂 Muszę przyznać że szalenie się cieszę, że właśnie tego typu ostatnio przepisy znajduję 🙂 Bo bardzo potrzebuje inspiracji na różne imprezowe przekąski 🙂
sprobuje 😉
fajne chrupaczki:D
Miło by było takie pochrupać. Miłego dnia!
Oo, ale fajne:-) I pewnie mega smaczne:-)?
wspaniale Ci wyszły, porywam kilka paluszków 🙂
wyglądają mega aptycznie:)
Wyglądają cudnie, najwyższy czas na ich zrobienie 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Basia
Właśnie czegoś takiego na sobotnia imprezę szukałem 🙂
rewelacyjna przekąska! zrobie na 100 % tylko bez czosnku 🙁
Nigdy jeszcze nie robiłam domowych grissini. Podoba mi się dobór przypraw, bo czosnek niedźwiedzi i czarnuszkę uwielbiam.
Lubimy grissini, lubimy:)
Ulubione przyprawy mojej mamy, muszę jej takie paluchy zrobić 🙂
Chrupnelabym!
Bardzo fajne takie paluchy:)
Pięknie je uformowałas! Nie wiem, czy mi wyszłby takie ształtne paluszki 🙂
Ojj pochrupałabym takie paluszki 😉 Szczególnie do jakiejś dobrej, gorącej zupki 🙂
Niedługo będzie na blogu przepis na zupę dyniową, do której chrupane były grissini;)
Świetne smaki, aż się chce chrupać 😉
Domowe grissini bardzo lubię. Jednak zostałabym tylko przy czosnku, gdyż czarnuszki niestety nie lubię.
Grissini uwielbiam. Oczywiście mam z nimi miłe włoskie wspomnienia 🙂
Pozdrawiam.
prawdziwy kunszt. jadłam tylko kupne
Umaczałabym takiego paluszka w jakiejś gęstej zupie 🙂
Muszę w końcu upiec, bo uwielbiam takie paluszki 🙂 Robiłem na razie tylko takie paluszki z resztek ciasta pierogowego i też są bardzo fajne 🙂
Do pochrupania w domu, czy na imprezie rewelacyjne!
Najbardziej mi się podobają z sezamem 🙂
Z pozdrowieniami,
E.
fantastyczne, tylko chrupać!
Skłonnam stwierdzić, że idealne do winka:) (dla mniej wymagających do piwka).
Przyznam Ci się Malwi, ze ja jeszcze w życiu nie jadłam grissini, pewnie to wstyd …ale jakoś tak wyszło:) Bardzo zachęcająco wygladają te paluchy, na pewno miło chrupią:) pozdrawiam ciepło
ja jeszcze nie piekłam, ale chyba się skusze 😉
Piekłam, polecam 🙂 Nadają się zarówno na samodzielną przekąskę jak i na dodatek do głównego dania czy aromatycznej zupki