Dzień dobry,
Dziś moim gościem w cyklu Moja bento historia jest Magda, autorka bloga Niebo na językach. Dla przypomnienia – Moja bento historia to cykl postów, w których pokazuję Wam inspirujących ludzi, dla których nie bez znaczenia jest kwestia zdrowego odżywiania. I którzy oczywiście na co dzień przygotowują lunchboxy, czy to dla siebie, czy dla swoich bliskich.
Magdę poznałam przez jej Instagram – @niebonajezykach. Jej kolorowe pudełka pełne warzyw i owoców krzyczały: „Zjedz mnie!”. Ogromnie ucieszyłam się, gdy zgodziła się opowiedzieć o swoim bentowaniu na Filozofii Smaku, czego efektem jest dzisiejszy wpis. Zapraszam Was do lektury, a Magdzie serdecznie dziękuję za poświęcony czas oraz podzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem 🙂
Co Cię skłoniło do rozpoczęcia przygody z lunchboxami?
Zamiłowanie do gotowania i przygotowywania lunchboxów zaczęło się już na studiach, jednakże systematyczne przygotowywanie posiłków rozpoczęłam wraz z pierwszą pracą i przebywaniem poza domem przez nawet kilkanaście godzin. Szybko zauważyłam, że zamawiane jedzenie czy też kupiona w biegu bułka źle wpływają na moje samopoczucie i wygląd. Wierzę, że to co jemy ma ogromny wpływ na to jak się czujemy i jak funkcjonuje nasz ogranizm. Moja dieta w dużej mierze oparta jest na produktach roślinnych. Nie jem mięsa, a nabiał i jajka pojawiają się u mnie dość sporadycznie. Lubię wiedzieć, co jem i z jakich składników przygotowane zostało jedzenie.
Wierzę, że to co jemy ma ogromny wpływ na to jak się czujemy i jak funkcjonuje nasz ogranizm.
Obecnie moją największą motywacją do przygotowywania pudełek z jedzeniem jest moja rodzina i jej zdrowie.Pudełka zabieramy na wycieczki rowerowe, na plażę, spacer i naturalnie do pracy/szkoły. Dbam o to, aby posiłki które się w nich znajdą były sezonowe, różnorodne i jak najbardziej kolorowe, gdyż w istocie jemy również oczami. Jestem bardzo dumna, że moje dzieci chętnie zajadają tego tupu jedzenie i jestem pewna, że jest to zasługa przygotowywania posiłków w domu. Dzieci biorą przykład od rodziców i jeśli widzą, że kolorowe pudełka pełne warzyw i owców trafiają w ręce każdego domownika, to staje się to dla nich naturalne. Tym bardziej jeśli posiłek trafi do atrakcyjnego pojemnika, które dziecko samo sobie wybrało.
Nie sposób pominąć kwestii ekonomicznej. Przygotowane w domu posiłki są nie tylko bardziej wartościowe, ale również tańsze niż jedzenie „na mieście”.
Niewątpliwą zaletą bento jest to, że zdrowy posiłek mam zawsze pod ręką i nie muszę w ciągu dnia zaprzątać sobie głowy tym co kupić, gdy zgłodnieję. Wyciągam moje pudełko i po kłopocie.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Z książek kucharskich, które uwielbiam i przeglądam w ramach relaksu. W mojej biblioteczce jest ich już grubo ponad 200 i pomimo, że od dłuższego czasu bardzo uważnie wybieram te, które dołączają do mojej kolekcji, to nadal na rynku jest mnóstwo wartych uwagi książek.Uwielbiam również pięknie wydane magazyny kulinarne i Instagram, który jest kopalnią apetycznych zdjęć i pomysłów. Twój profil jest tego idealnym przykładem 🙂 Na moim profilu na Instagramie: @niebonajezykach również dzielę się moimi pomysłami na lunchboxy.
Jednak moją największą inspiracją jest po prostu zawartość mojej lodówki i szafek oraz duża motywacja do niemarnowania żywności. Skutkuje to ciekawymi przepisami i kreatywnym wykorzystaniem „resztek”. Możliwości są nieograniczone. Z resztek warzyw wyczarowuję kolorowe tarty, naleśniki z warzywnym farszem, placki, aromatyczne sosy, pasty, pasztety czy pyszne zupy. Z owoców powstają soki i koktajle albo karmelizowane syropem klonowym „topy” do owsianek. Gdy widzę dojrzałe banany, od razu myślę o chlebku bananowym albo muffinkach, które świetnie nadają się jako przekąska do lunchboxu. Staram się również planować posiłki z tygodniowym wyprzedzeniem. Zawsze mam w domu moje produkty bazowe: m. in. zapas kasz (szczególnie tych ulubionych – jaglanej, orkiszowej i gryczanej niepalonej), makaronów, orzechów, pasattę pomidorową, dobrej jakości tofu, oliwy, płatki owsiane i różne rodzaje mąki. Patrząc na produkt, widzę mnóstwo możliwości jego wykorzystania i innych również zachęcam do kreatywnego podejścia do jedzenia.
Z jakich pojemników korzystasz?
Jestem wielką fanką pudełek na lunch i do przechowywania. Przetestowałam ich już naprawdę wiele i długo szukałam idealnego pojemnika na moje posiłki. Zależało mi na tym, aby był szczelny, pojemny,kompaktowy i ładny – muszę przyznać, że jestem… hmmm minimalistyczną gadżeciarą 🙂 Lubię produkty dobrej jakości, a jeśli się sprawdzą, to kolejnych szukam również w obrębie jej asortymentu. Tak było właśnie z Monbento. Ich produkty idealnie wpisują się w moje potrzeby. Są piękne i funkcjonalne. Najczęściej sięgam po Monbento Oryginal i miskę na zupę/owsiankę. W Monbento Square pakuję najczęściej sałatki i pełne składników kanapki czy wrapy. Moje dziecko uwielbia swój pojemnik Monbento Tresor i butelkę na koktajl/sok. Mam też pare małych pojemników z Sistemy i dwa pudełka z Ikei, które sprawdzają się całkim przyzwoicie. Kocham kawę i rano zabieram ją ze sobą w kubku termicznym. Od niedawna używam kubka Contigo, który pokochałam od pierwszego łyka 😉 Dobrze leży w dłoni, jest szczelny i ma świetny system mycia. Teraz przymierzam się do zakupu termosu na jedzenie, aby poza domem móc zjeść ciepły posiłek. Obowiązkowo, wraz z jedzeniem, zabieram ze sobą również wodę w butelce z filtrem. Całość pakuję do torby na lunchbox z Ikei. Sprawdza się świetnie i można ją prać w prace.
Jak to wygląda u Ciebie na co dzień?
Posiłki na wynos przygotowuję najczęściej wieczorem. Często z mężem zabieramy obiad, który szykuję dla dzieci na kolejny dzień albo różnego rodzaju wrapy, tortille, naleśniki, czy pełnoziarniste kanapki pełne warzyw. Ponieważ w pracy jemy również śniadanie, to oprócz lunchu zabieramy, np. owsiankę z owocami, gryczankę czekoladową, pudding chia na jogurcie kokosowym lub jakiś pyszny koktajl (polecam zielony koktajl na wzmocnienie) albo sok.
Na koniec chciałabym Cię poprosić i podzielenie się swoim ulubionym przepisem do pudełka
Podzielę się z Wami moją ulubioną sałatką z kaszy bulgur, szpinaku i moreli. Idealnie sprawdza się jako lunch – jest treściwa i nie trzeba jej podgrzewać. Zatem do dzieła!
Sałatka z kaszy bulgur, szpinaku i moreli
Przepis z książki „Veggiestan” Sally Butcher
Składniki:
– 300 g gruboziarnistej kaszy bulgur
– 400 ml bulionu warzywnego lub wody
– 300 ml soku jabłkowego
– 100 g suszonych moreli
– 150 g świeżego szpinaku
– 1 marchewka
– 1 mała czerwona cebula
– 100 g posiekanych (niesolonych) pistacji lub migdałów
– 4 łyżki oliwy z oliwek
– 2 łyżki soku z limonki i skórka otarta z jednej sztuki
– 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
– 1 łyżeczka rozdrobnionego chilli (opcjonalnie)
– posiekana natka kolendry (ewentualnie pietruszki)
– garść posiekanej świeżej mięty
– sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
1. Morele zalewam letnią wodą i odstawiam.
2. Rozgrzewam piekarnik do 140 stopni. Na głęboką blachę od piekarnika wysypuję kaszę i zalewam ją bulionem/wodą oraz sokiem jabłkowym. Wkładam do nagrzanego piekarnika i piekę przez 20 minut (w połowie czasu mieszam).
3. W międzyczasie rwę szpinak na mniejsze kawałki, marchewkę ucieram na tarce o grubych oczkach, a cebulę kroję w drobną kostkę.
4. Przygotowuję dressing: mieszam oliwę, sok i skórkę z limonki, kumin i chilli, a następnie przyprawiam solą i pieprzem.
5. Osuszam morele i kroję na mniejsze kawałki.
6. Gdy kasza lekko ostygnie mieszam ją z warzywami, ziołami, morelami i pistacjami/migdałami. Całość łączę z dressingiem.
2 komentarze
Bardzo lubię ten cykl 🙂 Mega inspiruje mnie czytanie o przygodach innych z bento i zawsze wtedy dostaję strzała do robienia własnych eksperymentów .Dopiero się uczę, wiec jeszcze daleeeka droga przede mną, ale… dzięki za dawkę zdrowej inspiracji!
200 książek kucharskich to naprawdę niezła kolekcja 😀