Dzień dobry,
Ponownie zaglądamy do azjatyckiej spiżarni. Dziś będzie o kinko, czyli „dzieciach drzew”, tak bowiem Japończycy określają grzyby. Jakiś czas temu pisałam Wam o najpopularniejszych w Japonii grzybach shiitake, tym razem przyszła kolej na shimeji.
Grzyby shimeji – co to takiego?
To bardzo charakterystyczne grzyby, które łączą się u podstawy w pęki. Mają cienkie i długie trzonki zakończone małymi kapeluszami. Istnieje wiele odmian tych grzybów. W Polsce spotkałam się z dwoma: buna shijmeji (czyli bukowe shimeji, to te grzybki z brązowymi kapelusikami) oraz bunpai shimeji (z białym kapeluszem). Na zdjęciu powyżej widoczna jest ta druga odmiana. Uprawia się je w słojach, dziko zaś rosną na pniach drzew, głównie dębów.
Gdzie kupić grzyby shimeji?
Ja do tej pory spotkałam się z nimi jedynie w Auchan. Zapewne w dużych miastach są bardziej powszechnie dostępne. W Auchan można zakupić zarówno białe, jak i brązowe shimeji, które sprzedawane są w plastikowych opakowaniach. Za jeden pęk shimeji (150 g) zapłacicie około 6 zł. Wybierajcie zwarte i twardsze grzyby, bez przebarwień i widocznej wody w opakowaniu. Świeże grzyby można przechowywać w lodówce przez 1-2 tygodnie. Mnie jeszcze nigdy nie zaczęły się psuć, raczej obsychały.
Jak smakują grzyby shimeji?
Są lekko słodkie, delikatnie orzechowe, raczej subtelne w smaku i o zwartej teksturze. Nie mają wyczuwalnego aromatu. Jadalne są kapelusze oraz trzonki bez twardej podstawy, którą należy odkroić. Tych grzybów nie można spożywać na surowo, jedynie po obróbce cieplnej.
Shimeji w kuchni
Można je smażyć, grillować, piec, dusić, gotować. Możliwości jest wiele. Ja najczęściej dodaję je do zup i potrawek. Gotują się bardzo szybko, wystarczy dosłownie kilka minut i są gotowe do spożycia. Polecam Wam wypróbować m.in. przepis na zupę z kaczką i grzybami shimeji.
A Wy, używacie w swojej kuchni grzybów shimeji, czy jest to dla Was zupełnie nowy produkt?
2 komentarze
Moje pierwsze podejście do grzybków shimeji dziś, nieotwarte leżały w lodówce niecały miesiąc w stanie idealnym, zebrało się trochę wody w folii. Mam nadzieję, że nie pochorujemy się ani umrzemy, polski internet nic nie mówi o takiej egzotycznej śmierci..
Mam nadzieję, że pierwsze spotkanie z shimeji zakończyło się pozytywnie 🙂