Dzień dobry,
Sezon na pomidory w pełni. Kupujemy je często i w dużych ilościach – w końcu kuszą kolorem, zapachem i kształtem. Niestety w wysokich temperaturach szybciej dojrzewają, zaczynają się marszczyć i mięknąć. Na kanapki takie pomidorki to średnia przyjemność, ale już do innych dań sprawdzą się super. Dziś tip, jak wykorzystać nie pierwszej świeżości pomidorki koktajlowe, by były jeszcze smaczniejsze 🙂 I by nic się nie marnowało.
Mój najprostszy sposób na pomarszczone warzywa to… pieczenie. Genialnie podbija smak (tym bardziej, gdy dodamy fajne przyprawy)! Więc jeśli znów zapomnicie o pomidorach i zrobią się mało apetyczne, to koniecznie przygotujcie je wg mojego przepisu. Tak samo możecie potraktować duże pomidory i zrobić z nich obłędną w smaku pomidorówkę.
Pieczone pomidorki koktajlowe
Pomidorki myjemy, osuszamy, kroimy na pół i układamy skórą do dołu na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Oprószamy je ulubionymi przyprawami. Zazwyczaj stawiam na suszone oregano i posiekane listki bazylii. Nie dodaję soli (by pomidory nie puszczały soku), ani pieprzu. Nie polewam ich też oliwą. Na blachę lubię dorzucić kilka ząbków czosnku w łupinie, który jest pysznym dodatkiem do sosów i dipów. Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (grzałka góra-dół) i pieczemy przez około 25-30 minut, aż nasze pomidorki jeszcze bardziej się pomarszczą.
Przechowywanie: Gdy pomidory całkowicie ostygną przekładamy je do pojemnika, zamykamy i chowamy do lodówki. Najlepiej zjeść je w przeciągu 2 dni.
Do czego wykorzystać pieczone pomidory koktajlowe?
Najprościej dorzucać je do sałatek. W towarzystwie sera feta i oliwek smakują wyjątkowo dobrze. Jeśli piekę większą ilość, zazwyczaj robię z nich chłodnik lub pomidorową na styl włoski (z pieczonym czosnkiem, octem balsamicznym, świeżą bazylią, mascarpone). Z takimi pomidorkami robiłam także hummus, koktajle śniadaniowe, pasty na kanapki. Możliwości jest wiele, więc pieczcie i eksperymentujcie 🙂
2 komentarze
Super rozwiązanie na zbyt długo leżące pomidory! Duże pomidory zawsze u mnie szły na zupę, a koktajlowe się marnowały. Przetestowałam Twoje rozwiązanie i pieczone pomidorki koktajlowe użyłam do pasty, którą zawsze wcześniej robiłam z gotowych suszonych pomidorów. Przyznaje, że sprawdziły się doskonale:D
Super przepis, super rozwiązania 🙂 Lubię takie poszerzanie kulinarnych horyzontów 🙂