Dzień dobry,
Jeśli czytaliście moją książkę, to zapewne zauważyliście, jak wiele miejsca poświęciłam w niej zagadnieniu niemarnowania jedzenia. Boli mnie to, gdy widzę, jak wiele jedzenia się marnuje. A jeszcze bardziej to, jak wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak duży to problem.
Jakiś czas temu na pewnej popularnej grupie na Fb jakiś pan wrzucił przepis na wywar. Znalazły się w nim także obierki, zwiędnięte warzywa i różnej maści resztki. Ku mojemu zdziwieniu pomysł ten spotkał się ze sporym oburzeniem. Bo jak to na obierkach i sflaczałych marchewkach?! Przecież mnie stać. Mogę wrzucić całe warzywa, a miejsce obierek jest w koszu. Jakaś pani była mocno zdziwiona, jak można do takiego bulionu dodać łupiny cebuli. A gdy wyjaśniono jej, że to one nadadzą wywarowi piękny głęboki odcień, odrzekła – po co, ona dodaje zawsze kostki lub wegety i kolor jest najładniejszy.
Cóż, żyjemy w społeczeństwie dobrobytu i odnoszę wrażenie, że od tego dobrobytu czasem nam się tu i ówdzie przewraca, a niemarnowanie jedzenia dla wielu osób jest równoznaczne z byciem biednym. A tak być nie powinno.
Chciałabym, od czasu do czasu, dzielić się z Wami moimi pomysłami na kreatywne wykorzystanie „resztek”. Resztek w cudzysłowie, bo często jest tak, że traktujemy coś jako resztki/produkt zdatny jedynie do wrzucenia, mimo iż faktycznie nim nie jest. Pomarszczone pomidorki, dupki marchewek, zielona część pora, łodyga brokułu, głąb kapusty – mogę tak wymieniać bez końca. Mam nadzieję, że dzięki tym wpisom nie tylko nauczycie się czegoś nowego, ale i rzeczywiście zaczniecie troszkę inaczej patrzeć na pewne produkty w kuchni, które goszczą na Waszym talerzu (ale i nie tylko, bo będą także tipy niekulinarne). Dziś na pierwszy ogień idzie zielenina, która często ląduje w moim wywarze warzywnym.
Resztkowa zielenina do wywaru na zupę
Obowiązkowym elementem wywaru jest dla mnie zielona część pora. Można ją przechowywać w lodówce lub mrozić (gdy np. kupimy kilka porów). Pamiętajcie, że mrozimy ją po dokładnym umyciu i osuszeniu. Najłatwiej przekroić ją po prostu na pół i przepłukać pod strumieniem wody. Z takiej łodygi można też przygotować smaczne potrawy, ale o tym przy okazji kolejnych wpisów.
Do wywaru dorzucam również liście selera naciowego. Nadają wywarowi naprawdę świetnego smaku. Można je również mrozić, co sama robię dość często. Seler naciowy jadamy w dużych ilościach, więc zawsze nazbiera się większy zapas liści.
Tym razem w wywarze wylądowała także dymka razem ze szczypiorem. Leżała już troszkę w lodówce i zrobiła się twardawa. Na świeżo nie byłaby smaczna, a tak oddała odrobinę swojego aromatu do zupy. Takie cebulki ze szczypiorem często siekam na 3 części, aromatyzuję nimi olej (razem z chili, czosnkiem i imbirem), na którym smażę później potrawę (tak robię przy większości azjatyckich zup).
Jak wspominałam wcześniej, taką zieleniną można mrozić lub po prostu przechowywać w lodówce w osobnym pojemniku, do którego sukcesywnie będziemy dokładać nowe resztkowe dodatki do wywaru. W końcu im więcej warzyw w naszym domowym bulionie, tym więcej smaku.
***
Dajcie koniecznie znać, co myślicie o pomyśle na nowy blogowy cykl.
Zachęcam także do dzielenia się swoimi pomysłami na kreatywne wykorzystanie resztek. Uczmy się od siebie na wzajem 🙂
31 komentarzy
Jestem jak najbardziej za! Niestety doskonale zdaję sobie sprawę, że marnuję olbrzymie ilości jedzenia, ale nie mam nigdy pomysłu na to, co z nimi zrobić – na pewno nie wpadłabym na wywar z łupinek czy obierek 😉
Myślę, że warto zacząć od samego procesu zakupów. Niestety nierzadko jest tak, że kupujemy za dużo (szczególnie warzyw, owoców, produktów w promo 2 +1 gratis itp.). Jeśli już na tym etapie wyeliminujemy nadprogramowe produkty z naszego koszyka, także w naszym domowym koszu wyląduje mniej jedzenia.
Przyznaję się bez bicia: zdarza mi się marnować jedzenie. Jedyne czym mogę się pochwalić, to suszenie zielonych części pora i liści selera i wykorzystywanie suszu przy gotowaniu zup:)
Takie susze są super. Mają mnóstwo smaku i aromatu. Wystarczy kilka godzin w suszarce lub piekarniku et voila 🙂
Jak najbardziej! Sama jest zwolenniczką zasady less waste i lubię takie przepisy z resztek 🙂
Oby jak nawięcej takich wpisów. Niestety dużo osób nadal kupuje za dużo (zwłaszcza przed niedzielą kiedy sklepy są zamknięte) a potem to wszystko ląduje na śmietniku 🙁 Przykro na to patrzeć. Ja na szczęście nie mam problemów z wykorzystywaniem – nie kupuje też na zapas ale wiele osób nie ma pomysłu co zrobić…. mało tego, nawet nie myśli o tym aby jakoś wykorzystać, tylko od razu wyrzuca. Przykre 🙁
No właśnie te niedziele i polityka dyskontów (ogromne promocje) przyczyniają się do nadprogramowych zakupów. Będę się starała pokazać także, co z tymi nadprogramowymi zakupami zrobić. Ostatnio w jednym z supermarketów była promocja na banany. Niezbyt ładne, ale w fajnej cenie. Ludzie kupowali po kilka kg. Zapewne 3/4 tych zakupów wyląduje w koszu 🙁
Czekam na więcej takich wpisów! Ja również staram się jak mogę żyć zero waste i ciągle szukam inspiracji 🙂
Jestem za 🙂 sama nie lubię marnować jedzenia i staram się wszystko wykorzystać. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że kupuje za dużo a potem wyrzuca, dlatego takie wpisy są jak najbardziej potrzebne.
Popieram, też czekam na więcej takich wpisów! A poza tym ja zapraszam wszelkie resztki warzyw, nawet małe kawałki papryk wokół gniazdek z nasionami, końcówki cukinii czy kawałki marchewki, które bałam się dalej ścierać na tarce, żeby nie pokaleczyć sobie palców, a jak mi się nazbiera cała torebka takich resztek to idą do gulaszu 😉
Ja zazwyczaj takie warzywne ścinki wykorzystuję do zrobienia frittaty do pracy. Ewentualnie wrzucam wszystko do wyciskarki 🙂
Wszystko fajnie, tylko jeszcze trzeba wziac pod uwage skad sa te warzywa 😉 Ja kupuje w markecie i nie odwazylabym sie gotowac na obierkach z marchewki, ktore po kilku dniach dostaja jakichs plam ;/
Mroze koperek, papryczki chilli, bo o wiele lepiej w ten sposob sie przechowywuja, a inne warzywa zuzywam po protu na biezaco 😉
Może w takim razie warto pomyśleć o zmianie miejsca zakupów? Poza tym jednak jakość tych warzyw w UK i PL jest zupełnie inna z tego, co słyszałam.
Czekam na więcej wpisów! Ja też staram się podchodzić do kuchni etycznie, ekonomicznie i ekologicznie. To żeby nie marnować jedzenia jest dla mnie mega ważne!
Bardzo podoba mi się to podejście 3 x E 🙂
3XE inspirujące
Tak, to dobry pomysł. Jak się już dłużej prowadzi własną kuchnię, wydaje się człowiekowi, że zna już wiele sztuczek, żeby gotować ekonomicznie, ale zawsze można się czegoś nowego nauczyć. Mnie bardzo się spodobał Twój pomysł z pojemnikiem na resztki warzyw, bo to rozwiązuje problem latających po całej lodówce resztek pomidora, czy marchewki. Małe kawałki lubią się schować i zepsuć. Ja mrożę do rosołu łodygi z brokuła i kalafiora. A ostatnio poszłam o krok dalej, bo mięso i warzywa z rosołu zmieliłam, doprawiłam i upiekłam jak pasztet. Wyszło zaskakująco smacznie 🙂
Pasztet to idealny sposób na wykorzystanie rosołowych resztek! 🙂 Też uskuteczniam, ale wciąż zdecydowanie wywalam za dużo jedzenia. Czekam z niecierpliwością na więcej takich wpisów 🙂 U mnie zazwyczaj z resztek powstają wszelkiego rodzaju kaszotta 🙂
Ja też mięso i warzywa z rosołu przerabiam często na pasztet. Ewentualnie robię farsz i mrożę, a potem wykorzystuję do krokietów, pierogów itd.
To jest świetny pomysł. A czy blendujesz wszystko razem z rosołu (może oprócz lupin cebuli i kości;) czy jednak robisz jeszcze jakiś przesiew?
Ja warzywa albo mroże i będę mieć do dania. Jeśli nie będzie miejsca w lodówce to można zakisić. Także to jest jakoś forma konserwacji.
Super pomysł. Bardzo chętnie dowiem się więcej jak nie marnować suchych warzyw bo zawsze mam z tym problem. Jeszcze raz super pomysł.
moja mama wszelkie warzywne resztki dodaje do duszonych mięs, wzbogacają smak a niejednokrotnie zmiksowane świetnie zagęszczają sosy
Dopiero odkrywam tego bloga i jestem coraz bardziej zachwycona! Lubię gotować ale często nie mam pomysłu jak wykorzstać produkty, przez co czasem je marnuję.. Oczywiście kupując je zawsze jestem pewna, że zostaną zjedzone. ^^ Później często czuję rozczarowanie moim brakiem gospodarności, wyobraźni oraz marnowaniem pieniędzy.. Muszę się też nauczyć, że jedzenie „nie pierwszej świeżości” jest zdatne do użytku. Na szczęście mój narzeczony ma zdrowe podejście i mnie upomina. Cieszę się, że mogę czerpać inspirację z tego bloga:)
Mam nadzieję, że znajdziesz u mnie sporo inspiracji w tym temacie. Polecam także lekturę pierwszej części mojej książki. Poświęciłam tam sporo miejsca zagadnieniu kreatywnego wykorzystania resztek i niemarnowania.
Jestem ogromną zwolenniczką idei”no waste” w każdym aspekcie, ale na punkcie jedzenia mam szczególnego „hopla” 😉 Staram się kupować tyle żeby zjeść na świeżo. Zdarza mi się czasem zaszaleć na promocji, ale wtedy najbliższe posiłki planuje pod ten konkretny produkt, ewentualnie jeśli się do tego nadaje to zamrażam lub suszę. Bardzo, bardzo rzadko zdarza się, że coś mi się zepsuje w lodówce (przeważnie kiedy ukryje się gdzieś za słoikiem i wyleci mi z pamięci, że mam jakieś końcówki do wykorzystania). Wtedy 10 razy sprawdzam czy aby na pewno do niczego się nie nadaje i autentycznie czuje się jakbym robiła coś złego, kiedy jedzenie, nawet zepsute, musi wylądować w koszu. Wiem, że wiele osób wyrzuca cebulę i czosnek kiedy zbyt długo leżą i zaczynają rosnąć. Ja wkładam do słoika z wodą lub małej doniczki i po kilku dniach mam pyszny szczypiorek na kanapę. Zielone części pora, wszelkie natki czy łupinki z cebuli zawsze idą do wywaru 🙂
Miło czytać, że coraz więcej osób przywiązuje uwagę do tego, co kupuje, je i wyrzuca. Pomysłów na niemarnowanie jest całe mnóstwo i warto się nimi wzajemnie dzielić i wymieniać. Co do ukrywających się resztek, to polecam mój sposób z magicznym pudełkiem. Wrzucam do niego wszelkie resztki. Wszystko mam w jednym miejscu, a i bałaganu w lodówce o wiele mniej 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Super pomysł z takim pudełkiem 🙂 Szacunek do jedzenia wyniosłam z domu rodzinnego i naprawdę jestem rodzicom za to bardzo wdzięczna 🙂
I o to właśnie chodzi. O szacunek do jedzenia, do produktu. Nasi dziadkowie i pradziadkowie sztukę niemarnowania jedzenia opanowali do perfekcji. Nie wyrzucali niczego bezmyślnie. Warto do tego powrócić i uczyć takich wartości najmłodszych.
Świetna idea i inspirujące pomysły. Ten styl życia jest mi bardzo bliski i na pewno będę wracać tu regularnie 🙂
Ciekawy i inspirujący przepis. Z pewnością wykorzystam, bo szukam przepisów dla urozmaicenia diety.