Połówek odkąd pamiętam przygotowuje dla mnie kolację. Najczęściej jest to jakieś curry, stir-fry lub placki warzywne z sosem (uwielbiam ziemniaczane z sosem pieczarkowym na mleku kokosowym). Żeby było zabawniej, przepisów na te moje ulubione dania nawet nie ma na blogu. Obiecuję to nadrobić. Na pewno na dniach wrzucę Wam przepis na pyszne curry z dynią piżmową. A tymczasem zostawiam Wam mój świeżutki Foodbook.
26 komentarzy
Jak przechowujesz dynie tyle czasu? W ciemnym/jasnym pomieszczeniu ciepłym/zimnym? 🙂 Czy po prostu mrozisz? 🙂
Po prostu leżały sobie w kuchni, ale z dala od okna. W suchym miejscu. Została mi jeszcze jedna piżmowa i makaronowa. Jutro ta druga pójdzie w ruch 😉
Nam już dwie dyńki (makaronowe) tak się popsuły mimo, że leżały w chłodnym, suchym miejscu :/
Twoje curry zainspirowało mnie do przygotowania risotta z dynią, pieczarkami i groszkiem. Co powiesz na takie połączenie z ryżem arborio?
Pati, dawaj adres, chętnie wpadnę na takie pyszne risotto 🙂
Ale pyszności. Ja mam już ostatni woreczek dyni w zamrażalniku, tak szybko jakoś nam zeszła. Miłego 😍
smakowicie i zdrowo 🙂
Ja muszę zacząć dzień od kawy, inaczej nie funkcjonuję 🙂
Muszę wypróbować twoje dania ^^
Wow, jeszcze masz jesienne zapasy dyni? 😀 Ciekawa jestem, gdzie to trzymasz? Dynię piżmową uwielbiam – w postaci curry, ale także zwykłej pieczonej, posypanej ulubionymi przyprawami – pycha!
Mało tych kalorii – naprawdę nie czujesz potrzeby jedzenia więcej? 😀
Zazwyczaj staram się wyrobić moją normę 1650 kcal, ale tym razem wyszło słabo. Miałam jeszcze zrobić sobie zupę z soczewicy, ale zabrakło czasu i chęci. Muszę się bardziej pilnować, bo taka ilość kalorii jest zdecydowanie zbyt mała, bym zaczęła tracić na wadze. A z rozjechaną tarczycą tym bardziej łatwo nie jest.
O dyńkach pisałam wyżej. Nawet jak o tej porze roku nam zabraknie, to można kupić piżmową w markecie (na pewno jest w Lidlu i w Tesco). Dziś nawet widziałam Muscat w Auchanie. I szparagi! Aż mi się oczy zaświeciły, ale odłożyłam je na półkę, bo były potwornie drogie.
Za szparagami nie szaleję, ale pieczoną dynię mogłabym jeść na tony – cieszę się, że właśnie piżmową spokojnie znajdę w Lidlu czy Biedronce 🙂
Masz rację, jedzenie zbyt mało także nie jest najlepsze. Dobrym rozwiązaniem jest zwiększenie gęstości kalorycznej posiłków poprzez obcięcie warzyw i dodanie np. orzechów, awokado, więcej zbóż. Myślałaś o tym?
Sporo produktów z automatu u mnie wylatuje z racji alergii i nietolerancji pokarmowych (np. większość orzechów, kakao i wiele innych). Dość ciężko to wszystko zbilansować, bo powinnam mieć o wiele więcej białka, a węglowodany nie powinny u mnie przekraczać 200. Najłatwiej podbija mi się kaloryczność tłuszczami (mleko kokosowe, awokado właśnie, oliwa do sałatek) i te mam raczej wysoko (nawet do 80 g dziennie). Na razie dodaję sobie od czasu do czasu owocowe soczki, zacznę też jeść troszkę owoców potreningowo, gdy w końcu przyjdzie wiosna/lato. A warzyw wolałabym nie ograniczać, za bardzo je lubię 🙂 Choć może dobrym pomysłem byłoby włączenie ziemniaków do diety. Szybko się trawią i nie sycą aż tak bardzo jak np. gotowany ryż.
nie mogę się napatrzeć jak się zdrowo odżywiasz 🙂 ja staram się zdrowo, ale jem… za mało. Nie cierpię jeść po prostu 😀 też zaczęłam dobijać kaloryczność sokami i lekkimi koktajlami 🙂
No ja tymi sokami własnie się ratuje, a jak nie mały soczek to karob z napojem migdałowym lub obecnie zielone winogrona. Ale jeść na szczęście lubię, choć nie wszystko jestem w stanie pomieścić 😉
Ja to bym wiedziała jak dobić kalorie – słodyczkami 🙂 ;/ Podziwiam żelazne trzymanie kalorii. Izabela
Izabelo, żebym ja jeszcze je lubiła. Nie tknę, choćby mi płacili. Pół mojego życia spędziłam na zjadaniu ogromnych ilości słodkości i chyba wyczerpałam swój limit na resztę życia, bo nie lubię i to bardzo. No dobra, zjem np. daktyle w jakiejś wytrawnej sałatce z chili 😉
Wszystko musiało być pyszne, bardzo podoba mi się tofu z ryżem i kalafiorem, choć najbardziej lubię jeść tofu ze słodkimi dodatkami 🙂 A curry zrobię w najbliższy weekend, akurat mam napoczęte mleczko kokosowe 😉
Z mleczkiem polecam puree z ziemniaków i selera plus sporo szczypiorków. Jest pycha <3
Matulu, szczypiorków 😀 Oczywiście szczypiorku 😉
Cool post, dear! Very beautiful photos!
I will be happy with the friendship of blogs ♥ I subscribed to you on Blogger
Julia Shkvo
Uwielbiam Twoje propozycje 🙂 Bardzo podoba mi się pomysł na tofu! Uwielbiam je w różnych marynatach. No i to curry wręcz prosi się o zjedzenie 😀
brukselka <3
Najchętniej zjadłabym ten kalafior 😀
Same pyszności, ale drugie śniadanie i kolacja po prostu skradły moje serce 🙂
Uwielbiam curry☺
Kolory jak i same dania po prostu zachwycają <3