Fit lunchbox |
Dzień dobry,
Ale to był dziwny tydzień! Większość czasu spędziłam biegając po urzędach oraz ogarniając zaległe sesje zdjęciowe. Połówek został jednym z moich kursantów i od niedawna uczy się robić zdjęcia. W prezencie dostał mojego wysłużonego Nikosia D90 z obiektywem 40 mm f/2.8 G Micro. Myślę, że jak na początek, to całkiem udany zestaw. Jego zdjęcia wylądowały nawet kilka razy na moim Instagramie. Nikt się nie zorientował, że to nie moje, jest więc naprawdę nieźle.
Przez tę całą bieganinę udało mi się sfotografować zestawy tylko z dwóch dni. I to jedynie Połówka. Od tego tygodnia obiecuję mocną poprawę i będę uwieczniać na zdjęciach także moje pudełeczka. Wiem, że wiele osób woli moje lżejsze, mocno roślinne zestawy. Bo jakby nie patrzeć, pomiędzy lunchboxami Połówka a moimi jest spory kontrast.
Pierwszy posiłek to ryż basmati, a na nim jajka gotowane na twardo, 100 g wędzonej makreli, troszkę sałaty karbowanej, sporo dymki (cebulka plus szczypior), pół pomidora malinowego, ogórek, oliwki kalamata, zielony groszek plus sos chili.
Komentarz:
W pierwszym pudełku kotleciki drobiowe z kasztanami wodnymi, 3 młode ziemniaki z ogniska, salsa brava, rzodkiewki, pomidor z czarnuszką, oliwki z pastą paprykową.
W drugim lunchboxie kasza gryczana z porem, groszkiem i sosem sojowym, sznycle z indyka z zieloną czubrycą, spaghetti z marchewki z sezamem, oliwki, ogórek z czarnuszką plus do mięsa sos chili z pomidorami i cynamonem.
Komentarz:
Większość składników tych zestawów była robiona przy okazji. Mięso mielone przyprawiłam już we wtorek (oczywiście nie dodawałam do niego jajka). W środę po południu wbiłam do niego jajko, wyrobiłam i uformowałam kotlety. Sznycle przyprawiłam solą, pieprzem i zieloną czubrycą. Odpaliłam dwie patelnie, na jednej smażyłam kotleciki, na drugiej sznycle. W garnku wylądowała kasza gryczana. Ja w tym czasie zajmowałam się porządkami na balkonie i co jakiś zaglądałam do kuchni. Na koniec do ugotowanej kaszy wrzuciłam garść mrożonego groszku. Pojechaliśmy na działkę do Teściów, do ogniska wrzuciliśmy kilka ziemniaków więcej z myślą o zabraniu ich kolejnego dnia do pracy. Gdy wróciliśmy wszystko spakowaliśmy do pudełek i odłożyliśmy do lodówki.
W czwartek rano posiekałam kawałek pora. Na patelni rozgrzałam 5 g oleju kokosowego, wrzuciłam pora, smażyłam 3-4 minuty. Dodałam kaszę z groszkiem, troszkę sosu sojowego i wymieszałam. Odstawiłam na parapet do przestygnięcia. Obrałam 2 młode marchewki, zrobiłam z nich „spaghetti” przy pomocy specjalnej obieraczki. Na patelni rozgrzałam 5 g oleju, wrzuciłam marchewkowy makaron, smażyłam 1,5 minuty. Wlałam troszkę sosu sojowego, zamieszałam, patelnię zestawiłam na bok, marchewkę posypałam prażonym sezamem. Kolejno zapakowałam wszystko do pudełek.
Waszym zdaniem najsmaczniejsze pudełko z minionego tygodnia to…?
18 komentarzy
Biegania po urzędach nie zazdroszczę, można stracić wiele czasu, a jeszcze więcej nerwów, no ale jak mus to mus 😉
Warzywa i zioła zmieszczą się nawet na malutkim balkonie, a zawsze to swoje własne – bez oprysków i całej tej chemii, której wszędzie dużo za dużo.
Zawartość pudełek bardzo apetycznie wygląda, ale najbardziej w mój gust trafia zestawienie z makrelą wędzoną, no i wołowinką, chociaż pozostałe również bardzo apetycznie się prezentują 🙂
Miłego tygodnia życzę 🙂
Akurat (nie zapeszając) mam szczęście do urzędników i jakoś nigdy nie ma żadnych spięć, ani nerwów. Choć czasem irytuje mnie, że w pewnych kwestiach mam większą wiedzę, niż urzędniczka, która powinna to mieć w małym palcu.
Ziółka i kwiatki sobie rosną, choć znalazły już pierwszych amatorów, mianowicie gołębie. Odkąd mam zioła na balkonie, to gruchająca ferajna upodobała sobie grzebanie w pomidorach. Obym znalazła na nie sposób.
Ja również mam, a raczej miałam problem z gołębiami i obawiałam się zniszczeń i zabrudzeń, ale patent jest 🙂 Kup kruka – odstraszacz 🙂 Gołębie nie przylatują na balkon 🙂
Na poprzednim mieszkaniu kruka na balkonie miała sąsiadka, ale te gołębie chyba na tyle się wycwaniły, że miały tego kruka totalnie gdzieś i najczęściej przesiadywały z nim na barierce 😀 Pozostaje mi wierzyć, że te, które do mnie przylatują są wyjątkowo głupie i kruk je skutecznie odstraszy. Jutro podjadę do jakiegoś marketu i kupię 🙂
Wygląda apetycznie! 🙂
Nie mam balkonu, ale w ogródku hoduję z mamą miętę i lubczyk (ten ostatni jest niesamowity – idealny do rosołu czy pieczarek!), a w doniczce – bazylię i cząber 🙂 Bazylia świetnie znosiła upały i słońce, które były latem przez ostatnie dwa lata. Cząber trochę gorzej, niestety.
Zdecydowanie najbardziej podoba mi się ostatni zestaw. Uwielbiam połączenie kaszy gryczanej i groszku. Ale lubię też połączenie jajka na twardo i makreli (a do tego cebulka dymka i ogórek kiszony <3), więc ten również trafia w mój gust 😀
Lubczyk też uwielbiam i zawsze mrożę w sporych ilościach. Na balkonie mam tylko jedną sadzonkę, zobaczę, czy sobie poradzi w takiej małej doniczce. Do pieczarek nie dodawałam go – do przetestowania! Cząber czeka u mnie na wysianie. Tak w sumie poszalałam, że skończyły mi się już nawet doniczki 😀 Trzeba kupić coś nowego.
smaczność , i zyczę obfitych plonów
Wszystko wygląda mega apetycznie:)
Czekam na Twoje roślinne zestawy, ale i z tych Połówka wybrałabym coś dla siebie – ryż basmati z zielonym groszkiem, spaghetti z marchewki, ziemniaczki oraz warzywa wyglądają bardzo smakowicie :))
Młode ziemniaki z ogniska nie mają sobie równych :))
Kolejne świetne inspiracje do lunchboxów 😀 A własne zioła i warzywa to świetny pomysł i na pewno będą pyszne 🙂
Jestem pod wrażeniem ciągłych pomysłów 😀 Wszystko wygląda tak bardzo apetycznie i kolorowo 😀
Dziękuję 🙂
Jedno pudełko zabieramy jutro na uczelnie… problem tkwi w wyborze tego cuda 😛
Dziewczyny, bierzcie wszystkie 😀
Jak zwykle pieknie i bardzo apetycznie 🙂 Tylko tak sie zastanawiam czy ja najadlabym sie takimi porcjami?, a to przeciez zestaw dla faceta!
No to są porcje dość konkretne, ale nie wiem kochana, jaki masz apetyt i zapotrzebowanie kaloryczne. U Połówka na pudełko zazwyczaj przypada około 900 kcal, czasem mniej, czasem więcej (łącznie w dwóch około 1800-2000 kcal, więc nie tak mało). Te pudełeczka mają pojemność aż 2 litry, także troszkę tego jest. On bez problemu zjada 100-150 g ryżu (ważonego przed ugotowaniem), a ja po 50 g już nie jestem w stanie dalej jeść.