Dzień dobry,
Mam nadzieję, że dzisiejsze podsumowanie przypadnie Wam do gustu. Kto wie, być może wpadnie Wam coś w oko i zrobicie sobie prezent na Gwiazdkę 😉
Mój system planowania od nowego roku zasili przecudowny planner od Projekt Planner. Chciałabym Wam pokazać, jak sobie na co dzień rozplanowuję wszystko i mam nadzieję, że w styczniu uda mi się przygotować dla Was wpis na ten temat. Po co mi dodatkowy planner, skoro mam już swoje Bujo? Powód jest banalnie prosty, kartki w zeszycie zapełniają się w niezwykle szybkim tempie i co kilka miesięcy trzeba przepisywać pewne rzeczy do kolejnego notatnika. Moje rozwiązanie jest banalnie proste. Długofalowe współprace, zlecenia, dalsze plany, rzeczy do ogarnięcia w przyszłości (np. lista filmów do obejrzenia, miejsc do odwiedzenia), sprawy związane z blogiem i social media będę od teraz zamieszczać w plannerze, dzięki czemu uniknę ciągłego przepisywania z zeszytu do zeszytu.
A czemu planner od Projekt Planner? Po pierwsze fantastyczny design i przecudowne kolory. Początkowo marzyłam o miętowym, ale gdy niedawno pojawiły się nowe kolory, po prostu zgłupiałam. Szczególnie spodobał mi się malinowy i szmaragdowy. Ostatecznie postawiłam na ten ostatni i absolutnie tego nie żałuję. Do wyboru są dwa rozmiary: A5 i A6. Oczywiście wybrałam ten większy.
Plusem plannera w formie segregatora jest możliwość dowolnego ułożenia stron, nie trzeba też niczego wyrywać, gdy zdarzy nam się wpadka w trakcie pisania. Wystarczy wypiąć kartkę i włożyć w to miejsce nową. A gdy zapiszemy już wszystkie strony, nie musimy kupować nowego plannera, a jedynie czyste wkłady.
Do plannera dołączony jest zestaw wkładów (planner dzienny, tygodniowy, finanse, notes, adresy). Ja planner dzienny podmieniłam na drugi tygodniowy i dodatkowo wzięłam wkład w kropki i na przepisy. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę go uzupełniać 😄
Jest to książka, od której możecie zacząć naukę jako totalni laicy. Uzbrójcie się w cierpliwość, bo nauka języka japońskiego nie należy do najłatwiejszych. Mnie w nauce japońskiego pomaga oczywiście moje Bujo.
1) Sałatka do pracy 2) Zupa ogórkowa 3) Kurczak w naturalnej galarecie 4) Flaki wołowe 5) Góralska kwaśnica 6) Bulion wołowy
Koniecznie zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza pod wpisem.
11 komentarzy
Breloczek pierwsza klasa _
Cudowne te japońskie skorupki <3 i ten wazon <3
Od grudnia zaczęłam zabawę z bujo – na razie w zwykłym zeszycie w kratkę, ponieważ dość szybko porzucam regularne czynności, a chciałam zobaczyć czy to w ogóle mi się będzie podobać i podoba! 😀
Co do Twojej roślinki Happy Beans – to to nie był zbyt szczęśliwy wybór 😀 przynajmniej mój z trzech sadzonek przeżyła jedna i one się nie rozkrzewiają tylko idą w górę 🙁 więc w ostateczności są wiotkie mało atrakcyjne 🙁
Życzę w takim razie powodzenia w zabawie w bujo. Oby Cię wciągnęło, tak jak i mnie 🙂
Do roślinek to ostatnio szczęścia nie mam. Najpierw uratowałam roślinkę z marketu budowlanego, która ciągle gubi mi liście i w końcu okazała się krzewem ogrodowym. A teraz ta nieszczęsna Happy Bean. A była taka śliczna, jak ją kupowałam 🙁
Uwielbiam te japońskie miseczki 🙂 też zawsze poluję na nie w tkmaxxie 🙂
a podział w bujo mam taki sam – planowanie w notesie, kolekcji w planerze 🙂 sprawdza się świetnie, będziesz zadowolona! 🙂 pisałam o tym podziale u siebie dokładnie, to był strzał w dziesiątkę i wreszcie mam we wszystkim porządeczek 🙂
To chyba własnie najlepsze wyjście, bo przepisywanie potem tabelek z wynikami badań i innych rzeczy, które chcę mieć w jednym miejscu jest zupełnie bez sensu. Lecę do Ciebie szukać artykułu 🙂
Prześliczne miseczki <3
Ale super nowości:)
Witam, chciałam zapytać gdzie można kupić takie szare doniczki.
Pozdrawiam
Iwona
Iwonko, one są czarne (ale nie jakoś intensywnie, jak widać). Kupowałam je w Jysk chyba po 10 zł.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam Iwona
Ale ładne te rzeczy:) super ten breloczek sushi 😀