Policzki wołowe w sosie |
Policzki wołowe to produkt dość trudno dostępny. Pamiętam, jak na początku mojej przygody z blogowaniem (czyli prawie 5 lat temu), często dopytywałam o nie w licznych sklepach mięsnych. Jak możecie się domyślić, za każdym razem słyszałam tę samą odpowiedź – nie ma. Ku mojemu zdziwieniu kilka miesięcy temu natrafiłam na nie w jednym z marketów.
Mięso z policzków wołowych jest stosunkowo tanie. Ze względu na jego strukturę, należy gotować je dość długo, aby stało się kruche i miękkie. Smak policzków jest dość specyficzny, ciężko go ostatecznie zdefiniować. Z pewnością ta część wołowiny nie przypadnie do gustu każdemu. Ja przygotowałam je w dość prosty sposób, z dodatkiem czerwonego wytrawnego wina i warzyw. Tak ugotowane policzki najlepiej podawać z dodatkiem ziemniaczanego puree, kaszy, domowych klusek lub po prostu pieczywa. Fajnie sprawdzi się także mamałyga, czy jak kto woli – polenta.
POLICZKI WOŁOWE W SOSIE
- 600 g policzków wołowych
- 250 ml czerwonego wytrawnego wina
- 1 cebula, posiekana w kosteczkę
- 2 listki laurowe
- 2 ziela angielskie
- 1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
- 1/4 ostrej papryki w proszku
- pół łyżeczki suszonego tymianku
- 2 marchewki, obrane i pokrojone w plasterki
- 2 łodygi selera naciowego, oczyszczone i posiekane w plasterki
- sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
Oczyszczone policzki wołowe kroimy w mniejsze kawałki (ja każdy płat podzieliłam na 3-4 części, w zależności od jego wielkości). Na patelni rozgrzewamy olej lub klarowane masło, obsmażamy mięso z obu stron i przekładamy do garnka. Kolejno wrzucamy cebulę, smażymy przez 3 minuty. Na patelnię wlewamy wino i zagotowujemy. To, co przywarło do patelni, zeskrobujemy przy pomocy drewnianej łopatki. Zawartość patelni przekładamy do garnka z mięsem. Mięso zalewamy ciepłą wodą (na kilka centymetrów ponad poziom mięsa; możecie też użyć wywaru z warzyw lub rosołu), dodajemy listki laurowe, ziele angielskie. Zagotowujemy a następnie przykrywamy garnek uchylnie pokrywką i gotujemy całość na małym ogniu przez około 2 godziny.
Marchewkę i selera przesmażamy na maśle przez 3 minuty i dokładamy do mięsa. Dodajemy także słodką i ostrą paprykę, tymianek, przyprawiamy solą i pieprzem. Gotujemy dalej przez godzinę lub dłużej, aż mięso będzie miękkie. Policzki wołowe po około 3 godzinach gotowania powinny być mięciutkie i rozpływające się w ustach.
Policzki wołowe podajemy z dodatkiem kaszy, puree ziemniaczanego, klusek lub pieczywa. Wierzch potrawy można dodatkowo posypać drobno posiekaną natką pietruszki.
Uwagi:
– sos możecie wzbogacić o dodatek suszonych grzybów, np. borowików
Policzki wołowe w sosie |
Czas przygotowania: 3 godziny i 10 minut.
23 komentarze
Hmm, no nie wiem czy sa tak trudno dostepne, gdy bylam ostatnio w PL i poszlam na rynek, to wlasnie zaskoczyla mnie ich dostepnosc, byly chyba na co drugim stoisku 😉
Niestety nie kupilam ich i nie probowalam, choc bardzo mialam ochote, ale surowa dieta i choroba mi na to nie pozwolily:( moze nastepnym razem;) A do PL lece juz za niecaly miesiac, wiec moze cos wykombinuje 😉
Może w większym mieście nie ma tak dużego problemu z ich zakupem. U mnie niestety próżno szukać ich w sklepach mięsnych.
Nigdy nie jadłam. I chyba nie jestem do nich przekonana 🙂
Uwielbiam policzki wołowe 🙂 Muszę wypróbować Twój przepis 🙂
Mi się udało dwukrotnie je namierzyć w markecie. Były tej samej firmy ale za jednym razem błona (taka gruba z jednej strony) była zostawiona a za drugim razem nie. Ciekawa jestem jak było u Ciebie.
W każdym razie za pierwszym razem eksperymentalnie potraktowałam i wyszły dobre ale nie zachwycające (trochę dziwny zapach przebijał) a za drugim razem zrobiłam "z przepisu z TV" 🙂 i te były wspaniałe i znowu ich wypatruję:)
Błonek sobie nie przypominam 🙂
U nas w Szczecinie pojawiły się! Wczoraj kupiłam i dzięki podanemu przepisowi dziś przyrządzę.
Malwi ja jak do tej pory o policzkach wołowych to słyszałam w zagranicznych programach kulinarnych:) …. danie wygląa smakowicie:)
Słyszałam o nich, nigdy jednak ich nie szukałam w sklepie. Jeśli znajdę to kupię i przygotuję 🙂
też kupiłam dzisiaj zaraz zabieram się za przyrządzanie myślę ze będą smakowite.
jeżeli w sklepie nie ma danego towaru to w większości sklepów można poprosić o zamówienie i nie ma z tym najmniejszego problemu 🙂 ja tak zrobiłam i na drugi dzien odebrałam zamówiony towar za przyzwoitą cenę 18,80kg:)
U mnie w okolicznych sklepach mięsnych sprzedawcy nie są aż tak uprzejmi. Niestety.
kupiłam w Makro w Katowicach, tanie bardzo, będę robiła w weekend
Coś mi się wydaje, że zrobiły się modne, albo co 🙂 Dobra rzecz. Jadłam dwa razy, teraz poszukałam przepisu i znalazłam ten; dziękuję 🙂
Niedawno jadłam je w restauracji i właśnie dzisiaj kupiłam i będą jutro na obiadek.Już się cieszę bo bardzo mi smakowały .Zrobię z sosikiem jak wołowinkę i kluseczkami.Polecam bo mimo że muszą się długo dusić to są bardzo delikatne i rozpływają się w ustach.
pierwszy raz jadem na weselu były super, następnie będąc w hotelu w Rzeszowie /hotel Rzeszów/- pycha, kupiłem wczoraj i sam będę robił mam nadzieję, że dorównam tamtym smakom.
disiaj robilem, pycha!! musza sie tylko dlugo gotowac na malym ogniu, u mnie ok 5h 🙂
właśnie gotuje
syn jadł je na statku, a zaznaczam,ze jest dość wybredny. Dzisiaj udało mi się kupić po 16 zł za kg zrobiłam je w sosie własnym oprószone li tylko pieprzem, solą,tymiankiem i ostrą papryką. Dusiłam w brytfance na gazie ok. 2 godz. potem dodałam surowa marchewkę paprykę, cukinię,por,seler naciowy. cebulkę,czosnek.Warzywa były al dente, a mięsko poezja.Pozdrawiam Bozenka
Wczoraj przygotowałam wg przepisu i wyszły pyszne. Dziękuję za pomysł:)
Ja kupuję w Viando u mnie w Poznaniu , mozna u nich zamówić i przywiozą:) nie wiem jak w innych miejscowosciach,policzki są pyszne !!!:))
Przeczytałem, zrobiłem, zjadłem..;)
>>>PYSZNE!!!
Według mnie tak zrobione poliki kładą na łopatki każdy, nawet najlepszy stek.
Pozdrawiam,
Daniel z Łodzi
PS. Poliki kupowałem w sklepie vega koło rynku bałuckiego
Policzki traktuję inaczej, bardziej elegancko. Robię rolady (w innych częściach kraju zrazami zwane). Do środka sól. pieprz, cebula/czosnek, seler naciowy, koperek, i co jeszcze mam. Ładnie zapakowane w sznurek/nitkę i na patelnię do obsmażenia, a potem OOOOOO! wiele godzin duszenia. Warte zachodu i pochwał zjadaczy.