Moja Bajka, czyli o poszukiwaniu przedmiotów z duszą

przez Malwina

Dzisiejszy
wpis będzie inny od dotychczasowych. Dziś będzie o pewnych przedmiotach. Chciałabym pokazać Wam odrobinę mojego
świata, moją Filozofię Smaku od kuchni.

Stosy
talerzyków, kubeczków, sosjerek i innych czasem przedziwnych przedmiotów można
odnaleźć w każdym kącie mojego mieszkania. To pewna przypadłość, która dotyka
co poniektóre blogerki kulinarne. Pozornie prosta sprawa. Można wybrać się do
sklepu z akcesoriami kuchennymi, zostawić w nim kilkaset złotych i wrócić
zadowolonym z nabytych „łupów”. Oczywiście i ja dwa razy do roku ląduję w kilku
większych sklepach przy okazji trwających wyprzedaży. Ale to nie duże sieciówki
lubię najbardziej.

Prawdziwe „perełki” odnajduję w malutkich sklepikach,
głównie second handach, na targach staroci, na strychach i w piwnicach
przyjaciół. Kiedy mam wolniejszy dzień, lubię wybrać się na dłuższy spacer po
mieście. Na trasie mojej wędrówki znajduje się kilka miejsc, do których zawsze
chętnie zaglądam. Gdy już jestem na miejscu przenoszę się do innego świata.
Świata pełnego przedmiotów. Każdy z nich ma za sobą już przynajmniej jednego
właściciela, każdy ma swoją historię. Odnalezienie tej jednej niepowtarzalnej
rzeczy pośród stosu talerzyków i imbryczków nie jest tak prostym zadaniem.
Szperając po wielkich pudłach odnajduję przeróżne rzeczy. Nie szukam tych
idealnych. Czasem w oko wpadnie mi wyszczerbiony dzbanek, czasem filiżanka z
obtłuczonym uszkiem, tak śliczna, że nie mam serca nie zabrać jej do domu. To
świetnie obrazuje, jak bardzo w ciągu ponad trzech lat prowadzenia bloga,
zmieniło się moje pojęcie estetyki. Dawniej nawet do głowy by mi nie przyszło,
aby położyć potrawę na wyszczerbionym starym talerzu a obok ułożyć sztućce, na
których czas zostawił już swój ślad. Teraz zupełnie się to zmieniło.

Mam jedno swoje ulubione miejsce. Niepozorny sklepik na niezbyt ciekawej dzielnicy. Ot, taka metalowa budka z kilkoma stolikami przed, na których piętrzą się stosy przeróżnych, głównie kuchennych przedmiotów. Właściciela razem z Połówkiem nazwaliśmy „Duńczykiem”. Nie tak młody już Pan Duńczyk postanowił związać się na starość z Polską, a konkretniej z pewną Polką. Często wraca w swoje rodzinne strony, skąd przywozi nowy towar. Pod jego nieobecność sklep prowadzi pewna miła dziewczyna. Lubię wsiąść w tramwaj i pojechać w to miejsce. Szczególnie wtedy, kiedy humor mi nie dopisuje i potrzebuję jakiegoś „pocieszacza”. Potrafię spędzić w tym miejscu nawet kilka godzin. Zaczynam od przeglądania zawartości wspomnianych stolików i pudeł znajdujących się pod nimi. Później wchodzę do metalowej budki. I tu czas staje w miejscu. Obskurna metalowa budka w środku wygląda tak, jakby była z innej bajki. Gdy tylko tam wchodzę, spoglądam, czy w rogu nadal stoi moja wymarzona maszyna do pisania. „Uff, nadal jest”, powtarzam za każdym razem. Przepiękna, z wystającymi guzikami. Czeka na mnie spokojnie od ponad dwóch miesięcy, aż w końcu odłożę wystarczającą kwotę pieniędzy i będzie mogła wrócić ze mną do domu. I następuje dalszy ciąg mojej wyprawy, szperanie w piętrzących się skrzynkach, pudłach, przeglądanie ciasnych półek. Ta niepozorna metalowa budka mieści tysiące drobiazgów, o których ich poprzedni właściciele już dawno zapomnieli. Odnajdywanie tych zapomnianych imbryczków, łyżeczek czy talerzyków sprawia mi tak wiele radości.

Po krótkiej chwili dzwoni z
reguły telefon:
-„Kochanie, za ile będziesz?”
-„No, ale przecież dopiero co
dojechałam…”
-„Wyszłaś z domu 4 godziny
temu…”
-„(mój zdezorientowany głos w
słuchawce)…Hm…To wiesz co, podjedź po mnie, bo chyba będę miała ciężkie siatki”
       Połówek, gdy dojeżdża na miejsce,
patrzy kątem oka na wielkie torby. Po powrocie do domu wszystko rozpakowuję,
raz jeszcze oglądam, myję, pucuję, układam na półkach. Tu najczęściej pada
niezręczne pytanie ze strony Połówka, po co mi ta setna filiżanka bez ucha czy
kolejna miseczka. Jak to po co, ona przecież zasługuje na to, aby dać jej nowe
życie. A wyszukiwanie tych wyjątkowych przedmiotów to właśnie moja bajka. Zamiast kupować kolejny obrus z najnowszej kolekcji znanej marki, wolę wybrać się na spacer w ulubione miejsca i tam odnaleźć wyjątkowe przedmioty z duszą i historią.

44 komentarze
0

Podobne posty:

44 komentarze

Anonimowy 19/09/2013 - 7:28 am

cudne te Twoje rzeczy. Zazdroszczę pasji. Czekam na więcej zdjęć.

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:01 am

Wkrótce pojawi się ich więcej 🙂

Odpowiedz
słodko ostre 19/09/2013 - 7:30 am

oj taaak! To są najwspanialsze miejsca na poszukiwania:)
Ja również cierpię na tę przypadłość;)
Pozdrawiam

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 1:09 pm

To chyba przypadłość blogerek kulinarnych 🙂

Odpowiedz
Edyta Lj 19/09/2013 - 8:12 am

Śliczne, też uwielbiam takie rzeczy. Wspaniałe. 🙂

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 1:09 pm

Dziękuję

Odpowiedz
Zuzanna 19/09/2013 - 8:13 am

Przedmioty pokazane na zdjęciach są przepiękne:) Zazdroszczę ci sklepu "Pana Duńczyka". Ja odkąd zaczęłam prowadzić bloga (czyli niecałe pół roku), też zaczęłam doceniać stare przedmioty z duszą. Moja kolekcja jest na razie skromna, a i miejsc, gdzie mogę nabyć takie cudeńka w mojej okolicy na razie nie znam zbyt wiele. Dlatego uwielbiam takie wpisy, na których blogerzy dzielą się zdjęciami swoim kolekcji i informacjami, gdzie znajdują swoje przedmioty. Zatem dzięki za ten wpis:)

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:17 am

Zuzanno, dziękuję. Co do Duńczyka, to byłam u niego wczoraj i znów wyszukałam piękne przedmioty. Mogę w takich miejscach spędzać całe godziny.

Odpowiedz
Kamila 19/09/2013 - 8:16 am

Prawdziwe skarby 🙂 Pozdrawiam

Odpowiedz
Katerina Petrova 19/09/2013 - 8:32 am

uwielbiam takie przedmioty, a szczególną miłością darzę młynki do kawy 😉

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 1:10 pm

Katerina Petrova, zupełnie zapomniałam o młynkach, a mam ich kilka. Są gdzieś na dnie szafy. Jeden ma dobrych kilkadziesiąt lat.

Odpowiedz
Ania 19/09/2013 - 8:49 am

Piękne pokazujesz nam tu rzeczy 🙂 Kolekcja godna pozazdroszczenia 🙂 Bardzo mi się podobają potem w Twoich kompozycjach na zdjęciach. Ja jeszcze zanim zaczęłam pisać bloga cierpiałam na manię zbieracza różnych kuchennych gadżetów. Największą kopalnią okazała się piwnica mojej babci, która bardzo niechętnie rozstawała się ze swoimi skarbami. Teraz biegam po bazarkach, zapomnianych sklepach i innych podejrzanych miejscach. I mam z tego mega frajdę. Jak każda z nas, kuchennych zbieraczek 🙂

Pozdrawiam
Ania

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:07 am

Aniu, to u mnie było tak ze strychem u Babci. Jeszcze nie odkryłam wszystkich tajemnic, jakie skrywa. A wyszukiwanie takich zapomnianych perełek, to rzeczywiście wielka frajda. Widzę, że nie tylko mnie dotyczy ta przypadłość 🙂

Pozdrawiam ciepło,

M.

Odpowiedz
Angie 19/09/2013 - 8:53 am

Kocham takie kuchenne przedmioty. Ostatnio moja babcia obdarowała mnie chyba 7 starymi pojedynczymi porcelanowymi talerzami.
Uwielbiam chodzić po sklepach i patrzeć na takie perełki; D

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 1:14 pm

Angie, uwielbiam stare talerze 🙂

Odpowiedz
Marzena 19/09/2013 - 8:54 am

U nas nie ma takiej metalowej budki…;-( Piękne skarby wyszperałaś:-)

Odpowiedz
myibali 19/09/2013 - 9:04 am

Ja tez to uwielbiam :),

Odpowiedz
majka 19/09/2013 - 9:38 am

To mamy podobnie 🙂 U nas, co miesiac, niedaleko mojego domu odbywa sie targ staroci. Jestem tam stalym bywalcem. Zawsze obchodze taki targ dwa razy (w razie czego gdyby mi cos umknelo 😉 Poza tym przeciez trzeba tez poszperac w pudlach… 🙂 Tydzien temu kupilam enty talerz (a raczej szesc talerzy:), porcelanowy czajnik na herbate (angielska porcelana) i urocze porcelanowe kieliszki do jajek. Wszystko praktycznie za grosze. Moje szafki pekaja w szwach a moi maz juz nawet sie nie odzywa, kiedy wracam z kolejnymi lupami do domu 🙂 Za niecaly miesiac ogarnie mnie znow zakupowe szalenstwo :))

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:10 am

Majka, uwielbiam angielską porcelanę. Kilka dni temu dopadłam piękną paterę z angielskimi talerzami za przysłowiowe grosze.

Odpowiedz
Pam. 19/09/2013 - 10:00 am

Moje serce najbardziej podbijają stare sztućce. Piękne są.

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:12 am

Pam., zgadzam się, mają mnóstwo uroku.

Odpowiedz
JestSmak 19/09/2013 - 10:21 am

Żałuję, że nie znam takich metalowych budek 🙁 Też mam słabość do takich cudeniek!

Odpowiedz
Martynosia 19/09/2013 - 12:29 pm

Piekne! Ja takze uwielbiam wygrzebywac rozne cudenka, a tutejsza ilosc second handow i wielkiego, cotygodniowego ryneczku staroci tylko temu sprzyja, niestety nie sprzyja temu ograniczona pojemnosc szafek:(

Odpowiedz
Malwina 19/09/2013 - 1:10 pm

Martynosia, znam ten ból. Mieszkam w kawalerce niespełna 20 m2, więc tym bardziej ciężko mi to wszystko pomieścić.

Odpowiedz
Paulina Kwiatkowska 19/09/2013 - 12:59 pm

Uwielbiam takie gadżety różne 😉

Odpowiedz
Opalanka 19/09/2013 - 1:14 pm

U nas w Piotrkowie w każdą sobotę jest taki klamociarski targ. Zawartości strychów przylatują tam z całej Europy. Można kupić cuda i cudeńka, wyposażyć cały dom, raj dla wielbicielek decoupagu i zdjęć, cudo:)

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:14 am

Opalanko, to musi być prawdziwy raj dla miłośników gadżetów 🙂

Odpowiedz
Bo(ro)n Appétit 19/09/2013 - 2:05 pm

Przepiękna opowieść i cudowne zbiory. Szczególnie brązowy i niebieski talerzyk. A właściwie wszystko 😉 Chociaż wydaje mi się, największe perełki trzymasz jeszcze w ukryciu 🙂

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:14 am

To tylko mały kawałek mojej kolekcji. Kiedyś podzielę się resztą.

Odpowiedz
Karmel-itka. 19/09/2013 - 2:30 pm

mam fioła na tym punkcie, ale brak miejsca w szafkach i zakaz wstępu do takich miejsc z używanymi skarbami. a szkoda, bo takie przedmioty mają jakąś historię, mają duszę, są wspaniałe.

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 7:16 am

Karmel-itko- u mnie ten brak miejsca w szafkach daje coraz bardziej o sobie znać. Chyba pora zakupić jakąś dodatkową komodę .

Odpowiedz
JustInka 20/09/2013 - 9:15 am

Wspaniałe masz te swoje zbiory! Ja właśnie szykuję miejsce na moje znaleziska 🙂 Wiem, że zbieractwo to choroba, ale z kuchennymi przedmiotami ciężko się rozstać 🙂

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 1:21 pm

JustInka, to potrafi przerodzić się w prawdziwe uzależnienie. Ale zupełnie nie groźne 😉

Odpowiedz
Gosia@Trawka Cytrynowa 20/09/2013 - 3:26 pm

Malwina, przecudne te Twoje zbiory :)Ja też od kiedy prowadzę bloga zaczęłam gromadzić dziwne naczynia, obrusiki i inne takie duperele. jakis czas temu u mojej mamy w domu zrobiłam generalny porządek i wyrzuciliśmy wiele takich skarbów. Teraz tak żałuję! Jak piszesz, też mi się zmieniło podejście do estetyki i teraz bym wiele dała za taki obskrobany widelec 😀 Jakoś we Wroc nie mogę zlokalizować lumpów z takimi rzeczami, ale mam nadzieję że to się zmieni. Trzymam kciuki za maszynę do szycia 🙂

Odpowiedz
Malwina 20/09/2013 - 3:32 pm

Gosiu, maszynę dostałam dziś w prezencie od Teściowej. Wspomniałam jej o niej kilka dni temu i dziś zrobiła mi niespodziankę. Zapewne już niedługo zobaczysz ją w tle jakichś stylizacji na blogu 🙂

Odpowiedz
Przypraw mnie 24/09/2013 - 9:09 am

Zdecydowanie to jest choroba blogerek kulinarnych. Im dłuzej jest prowadzony tym choroba się zaostrza. Od dłuższego czasu zabieram się za podobny wpis o moich "skorupach".
Pozdrawiam
A.

Odpowiedz
Malwina 24/09/2013 - 9:50 am

Aniu, czekam w Takim razie na wpis u Ciebie 🙂

Pozdrawiam

Odpowiedz
Kasia Roszczenko 24/09/2013 - 9:28 am

Ach… cudne te twoje zbiory. Ja się zawsze zachwycam u Ciebie Twoim zwykłym-niezwykłym widelczykiem z drewnianą rączką- nie mam pojęcia skąd go masz czy ze staroci czy z jest markowy ale dla mnie jest przepiękny.

Cieszę się z jednego- że mam daleko do takich targów staroci, raptem 80 km 😛 Bo bym pewnie wykupiła wszystkie filiżanki- UWIELBIAM stare filiżanki z cieniutkimi ściankami takie w stylu jak ta Twoja na pierwszym zdjęciu.

Czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje zdjęcia zdobyczy 🙂

Odpowiedz
Malwina 24/09/2013 - 9:57 am

Kasiu, ten widelec trafił do mnie kilka lat temu (był używany). Tak, jak ktoś ma swój kubek, z którego zawsze pije, to właśnie ten widelec jest moim widelcem i nim je mi się najlepiej 🙂 Co do filiżanek, to i ja je uwielbiam. Są delikatne i subtelne. A kolejny wpis pojawi się niedługo. W tym pokazałam tylko część moich zbiorów 🙂

Odpowiedz
Kasia Roszczenko 24/09/2013 - 1:28 pm

O dokładnie coś z tymi kubkami jest: ja rozpuszczalną wypiję w każdym kubku czy filiżance, natomiast do kawy sypanej naturalnej mam tylko jeden kubek i tylko ja mogę z niego pić. Natomiast zieloną herbatę wypiję tylko z filiżanki- no tak mi smakuje cóż zrobić ;P

Odpowiedz
Malwina 24/09/2013 - 2:03 pm

Kasiu, to ja z herbatą mam podobnie, zawsze jedna i ta sama filiżanka. Woda w tym samym kubku. Zastanawiam się teraz, po co mi aż tyle kubków, skoro tylko dwa są wykorzystywane a reszta stoi i się kurzy,

Odpowiedz
KAERAX 26/09/2013 - 10:42 pm

Ja również "cierpię" na tą przypadłość 😉 Najgorzej było podczas przeprowadzki, gdy nagle uświadomiłam sobie, że sporo tego mam 😉 Polecam Ci giełdę samochodową oraz giełdę staroci w Krakowie co niedziele się odbywa od wczesnych godzin porannych. Można nabyć sporo cudeniek z różnych zakątków świata za bardzo przystępną cenę.
Pozdrawiam,
Kasia

Odpowiedz
Jolanta Szyndlarewicz 16/10/2013 - 10:49 am

Każda z nas lubi skorupy:) … jak to mój Mąz mówi:) …. piękne sa Twoje zdobycze:) pozdeawiam

Odpowiedz
Viola 14/08/2016 - 6:23 am

Oj ja mam to samo .Wpadnij na moj blog pooglądać moje znaleziska .
Pozdrawiam http://przedmiotydusza.blogspot.se/

Odpowiedz

Skomentuj

* Korzystając z tego formularza, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych osobowych przez stronę Filozofia Smaku

Ten serwis internetowy wykorzystuje ciasteczka (pliki cookies) dla zapewnienia Ci możliwości korzystania z jego wszystkich funkcjonalności. Kliknięcie „Akceptuję” oznacza wyrażenie przez Ciebie zgody na korzystanie z plików cookies na zasadach i zgodnie z pouczeniami zawartymi w Polityce Prywatności. Akceptuję Czytaj więcej: Polityka prywatności i plików cookies