Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o mojej przygodzie z bento. Czym jest bento? To wywodzący się z kultury japońskiej zapakowany w pudełko posiłek przygotowany w domu. Bento można zabrać ze sobą do pracy, szkoły, na piknik czy wycieczkę za miasto. Zachwyca ono kolorami i różnorodnością smaków. Bento to nie nudne kanapki, które w pośpiechu wrzucacie do torby, wychodząc z domu. Nie chcę w tym miejscu opisywać historii bento czy też jego odmian. Chciałabym Wam napisać, czym dla mnie jest bento.
O bento dowiedziałam się ponad 3 lata temu, kiedy to zaczynałam moją przygodę z blogowaniem. Kiedy przeglądałam rodzime blogi kulinarne od czasu do czasu przed oczami przewijał mi się tajemniczy wyraz „bento”. Z ciekawości wpisałam to słowo w wyszukiwarkę, pragnąc dowiedzieć się troszkę więcej na ten temat. Sama idea przygotowywania zróżnicowanych posiłków w domu od razu przypadła mi do gustu. W niezwykle krótkim czasie wciągnęłam się w to bez reszty.
Czym dla mnie jest bento? Bento to mój codzienny rytuał. Pozornie prozaiczna czynność, jaką jest przygotowywanie posiłków dla najbliższych, daje mi niezwykłą satysfakcję i przyjemność. Zapewne niektórzy z Was powiedzą: „Ale to przecież zwykłe gotowanie, to robi praktycznie każdy z nas na co dzień, niekoniecznie pakując jedzenie do pudełka, ale jedząc po prostu w domu”. Dla mnie przygotowywanie bento to chwila wyjątkowa, w której mogę tworzyć coś od podstaw. Nie muszę się nigdzie śpieszyć, dbać o wymyślne stylizacje, czekać na idealne światło, by zrobić dobre ujęcie. Liczy się tylko właśnie ta banalna chwila. Chwila, gdy mogę się skupić i wyciszyć, gdy mogę po prostu gotować. Wystarczy uśmiech na twarzy bliskiej osoby, słowo „dziękuję” i wiem, że to, co robię jest czymś ważnym. I to jest właśnie moja bajka.
.
Kiedy tylko wpadłam w „trans” przygotowywania bento, postanowiłam, że zacznę dzielić się tą ideą także z Wami. W ten sposób powstał cykl „Make bento, not war!”, w którym to pokazuję Wam codzienne zestawy posiłków na wynos. Niezwykle cieszą mnie maile i komentarze od Was, w których piszecie, że i Wy rozpoczęliście swoją przygodę z bento. Stąd też mój dzisiejszy wpis na blogu. Chciałam Wam pokazać, że bento to dla mnie nie tylko posiłek, ale mnóstwo wyjątkowych chwil i emocji.
36 komentarzy
To my dziekujemy za natchnienie kulinarne jakim nas obdarzasz. A bento w Twoim wykonaniu wyglada lepiej niz to orygnalne w Japonii. Czekamy na wiecej.
Trochę bez sensu jest pokazywanie posiłków na wynos, bo każdy może zapakować do takiego pudełka to co lubi. Po co się sugerować posiłkami innych osób?
Anonimie, dla mnie nie jest to bez sensu. Równie dobrze mogłeś napisać, że bez sensu jest prowadzenie bloga kulinarnego, bo każdy może sobie ugotować to, co lubi i nie musi się sugerować posiłkami, które gotują inni i publikują na swoich blogach.
Pozdrawiam,
Malwinna
Bardzo słuszna i ciekawa inspiracja, propagowanie zastepowania dzieciom w szkole i doroslym w pracy fast foodow ciekawymi posiłkami to zawsze sensowne przedsięwziecie. "Ubieranie" tegoz posilku na tyle przyciągajacych oko sposobow, te wszystkie pojemniczki i kolorowe dodatki mogą dac dzieciakom wiele radosci. A że nie kazdy to robi, to widac w szkolach podczas lunchu, przynajmniej u nas sznury młodzieży ciągną do najblizszego lokalu po gotowce w postaci frytek i chicken burgerow. Popieram bardzo!
Cudowną masz kolekcję pudełeczek na jedzenie na wynos. Ja póki co pakuję w zwykłe pojemniki na żywność. Nie są ani piękne, ani nie zawsze praktyczne, ale są. Ważne że Twoje kompozycje mnie cały czas inspirują.
Z Bento zetknęłam się już jakiś czas temu, ale dopiero Twoje cykliczne wpisy mnie natchnęły. Kolorowe pudełeczka i czasem zupełnie zwyczajne wkładki, a czasami niezwykłe i bajeczne. Mam nadzieję, że nadal będziesz umiesczać wpisy w cyklu Make Bento, Not war.
Buziaki!
Sliczne masz te pudeleczka 🙂 A ich zawartosc wyglada przepysznie. Bardzo by mnie ucieszylo, gdyby ktos przygotowal mi takie pysznosci na wynos 🙂
Pozdrowienia.
Świetny wpis! A kolekcja pudełek niezła 🙂 Podziwiam Cię za ten upór i niesłabnącą chęć przygotowywania tych posiłków. Oby tak dalej!
Świetna sprawa to bento, uwielbiam ten cykl u Ciebie!
ps. śliczne pudełka; )
Bento w Twoim wykonaniu jest niesamowicie inspirujące:)
Mam nadzieję, że to nie koniec opowieści o bento i tak jak pisałaś wcześniej zrobisz notkę o przechowywaniu, łączeniu i niełączeniu poszczególnych składników w bento jak i ogólnie jak takie przygotowywanie logistycznie "ogarnąć" żeby nie siedzieć cały wolny wieczór w kuchni.
Pozdrawiam,
K.
Oczywiście notka pojawi się niedługo 🙂 Cieszę się, że te wpisy stanowią dla Ciebie inspirację.
Pozdrawiam serdecznie
A ja mam dwa pytania, które zapewne dla większości są kwestią oczywistą, ale u mnie wciąż wzbudzają dozę niepewności. Rozumiem, że posiłki do bento przygotowywane są wieczorem dnia poprzedzającego spożycie, czy w związku z tym nie tracą one "świeżości". A druga kwestia, to większość bento-dań prezentowanych na blogu jest raczej "na ciepło", czy w związku z tym magiczny pojemniczek utrzymuje temperaturę, lub jest jakaś możliwość podgrzania pojemniczka wraz z zawartością? Z góry dziękuję za odpowiedź i czekam na kolejne inspiracje! 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
Milka
Milko, już odpowiadam. Posiłki są przygotowywane dzień wcześniej. Na świeżości nie tracą. Naleśniki, sałatki, kotlety, krokiety itp. dobrze smakują także kolejnego dnia. A potrawy są jedzone na zimno. Tu pozostaje kwestia preferencji osobistych (są osoby, które nie wyobrażają sobie, by np. zjeść zimnego naleśnika itp.). Mój Połówek nie ma problemu ze zjedzeniem na zimno kotleta, czy klopsików z sosem. Już jakiś czas temu wspominałam, że szykuję post o tym, co zabierać ze sobą do pracy, czego unikać itd. Pojawi się wkrótce. Ale póki co, muszę troszkę wypocząć i wrócić z wakacji 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Malwinna
Ja sobie też kiedyś nie wyobrażałam np. ryby na zimno czy kotleta. A teraz czasami to mi się nawet nie chce podgrzewać w mikrofalii bo na zimno tez dobrze smakuje. Chyba kwestia przyzwyczajenia to jest 😉
pysznie wygląda:)
Mnie również zainspirowałaś do rozpoczęcia przygody z bento, tzn rozpocznie się ona za miesiąc kiedy będę chodzić na uczelnie. Tymczasem szukam odpowiedniego pojemnika 😉
Swoją drogą, Twój blog to istna kopalnia inspiracji, wielokrotnie korzystałam już z Twoich przepisów i nigdy się nie zawiodłam 😉 Obyś jak najdłużej tu z nami została 😉
Cieszę się, że i Ty wkrótce rozpoczniesz swoją przygodę z bento 🙂 I dziękuję za miłego słowa.
Jak zauwazylas ja tez zaczelam przygotowywac sobie jedzonko do pracy. W duzej mierze zainspirowana Twoimi wpisami oraz koniecznoscia zrezygnowania ze stolowki w pracy.
Widze jednak, ze dla Ciebie to caly rytual 😉
Marto, tak, widziałam. Bardzo mnie to cieszy 🙂
ahh nie chcesz zamieszkać u mnie? 🙂 marzy mi się takieee jedzenie do pracy <3
Uwielbiam bento 🙂 Studiuję japonistykę, więc inspiruje mnie tym silniej.
mam plan robienia Córci do szkoły takich pyszności typu bentowego 🙂
Ja o bento dowiedziałam się jakiś czas temu i tez byłam tym pomysłem zachwycona:)
Piękna jest Twoja bajka:-) Na razie czytam, o takim komponowaniu posiłków na wynos. I kto wie, może wkrótce…;-) Pozdrawiam Malwinko:-)
moje jedzonko nie nazywa sie bento ale tez zabieram je ze soba sa to obiady ktore gotuje na dzien następny tylko ze ja swoja porcje pakuje do pudełeczka i biore do pracy, a tam mikrofalówka i mozna zjesc spokojnie. ale przyznam szczerze ze mnie mocno zainspirowalas.
niesamowita bajka i obłędna kolekcja:) nie dziwię ci się, że tak ci się podoba ta przygoda, z takich cudeniek każdy jadłby ze smakiem.
najładniejsza bajka o przygotowaniu posiłku z sercem <3 już widzę te spojrzenia zazdrości w pracy W 😉 pozdrawiam
Jak dla mnie to czysta inspiracja, za co bardzo dziękuje 🙂 Dzięki tej inspiracji mam nadzieje na zmianę nawyków żywieniowych mojej drugiej polowy 🙂 odkąd dostaje rożne kompozycje do pracy nagle zaczął wciągać domowe jedzonko a nie chińczyka z budki obok 🙂 DZIĘKUJE i czekam na więcej 🙂
Aniu, bardzo mi miło. Jakiś czas temu widziałam u Ciebie wpis na temat bento 🙂
No tak. Już zrozumiałam. To jest reklama Delicji – dotarło do mnie, po przeczytaniu tytułu "moja bajka". A tak reklamują się Delicje. Na innych blogach jest ten sam motyw 🙂
Tylko pytanie: czy nie powinno się zaznaczyć, że to reklama?
Zerknij na etykiety postu.
I mnie się bardzo podoba sam pomysł i Twój cykl. Wydaje mi się jednak, że trzeba na to poświęcić sporo czasu. Ja na razie ograniczam się do codziennego przygotowywania kanapek do pracy dla mojej drugiej połówki.
Jestem bardzo ciekawa gdzie kupiłaś to zielone (czy też żółte 😉 ) bento :)? jest GENIALNE i szukam takiego
S.
S.- o które dokładnie Ci chodzi? Na zdjęciach są dwa zielone pojemniki (wieloczęściowy zestaw i drugi taki z gumką)
ten z gumką i czarnym środkiem 🙂
Mam go ze sklepu internetowego bentomania. Jest ze starszej kolekcji Bento Box Original Collection. Patrzyłam na stronce i tych nie widzę, ale są nowsze modele i naprawdę bardzo ładne.Zajrzyj sobie, może coś wpadnie Ci w oko.
dziękuję za odpowiedź:) pozdrawiam