RecenzuJemy #4 Annie Bell. Zupy

przez Malwina
     Po przerwie wracam z cyklem recenzji na blogu. Tym razem wzięłam pod lupę książkę autorstwa Annie Bell, Zupy. Ponad 100 przepisów na smaczne, inspirujące zupy. 
Autorka wychodzi z założenia, że potrawa jedzona łyżką, niezależnie od swojej gęstości jest zupą. W książce znajdziecie więc także przepisy na gęste gulasze a nawet bigos. Nie do końca zgadzam się z taką definicją zupy, ale o tym w dalszej części tekstu. 
    Annie Bell wspomina, że w okresie jej dzieciństwa wyprawa po zakupy oznaczała długi spacer wzdłuż ciągu sklepów. Na taki też spacer zaprasza czytelnika. W trakcie lektury odwiedzimy sklep warzywny, z nabiałem, rybny, mięsny, spożywczy oraz piekarnię. Podział ten na pierwszy rzut oka wydaje się ciekawy, jednak osobiście wolę książki, w których przepisy pogrupowane są według pór roku. 
    Co smacznego możemy ugotować z produktów zakupionych w warzywniaku? Annie proponuje między innymi zupę z czosnku niedźwiedziego, z bobu i bazylii, ze słodkiej kukurydzy i chili. Przeglądając przepisy od razu nabiera się ochoty na gotowanie. Urzekają prostotą i to właśnie w tej prostocie tkwi ich urok. W sklepie z nabiałem warto zaopatrzyć się w kilka gatunków serów oraz dobrej jakości śmietanę. Autorka dzieli się ciekawymi pomysłami na dodatki do zup. Paszteciki serowe z ciasta filo, grzanki z cheddarem lub camembertem to tylko kilka z jej ciekawych pomysłów, dzięki którym zupa nabiera nowego wymiaru.       
    Kolejny z rozdziałów zainteresował mnie najmniej. Jak doskonale wiecie, ryby bardzo rzadko goszczą na moim stole. Jeśli nawet uda mi się namówić Połówka do zjedzenia na obiad ryby, z pewnością nie nakłonię go do skosztowania zupy rybnej. Tu raz kolejny muszę podważyć definicję Annie na temat zup. W rozdziale tym znajdziecie przepis na…małże z masłem czosnkowym. Twierdzenie, że każdy posiłek jedzony przy pomocą łyżki jest zupą okazuje się być jeszcze bardziej irracjonalnym. Przypomina mi się sytuacja z pewnej restauracji, w której to jedna z klientek niezwykle się oburzyła, ponieważ nie podano jej do spaghetti łyżki. Jej oburzenie spotęgował także fakt, że kucharz wymieszał jej makaron z sosem (tu od razu przed oczami mam pewną tęgą kobietę z lwią grzywą na głowie z programu emitowanego przez jedną z polskich stacji). Pomijając fakt, iż dla mnie makaron niewymieszany z sosem jest totalną pomyłką, to jedzenie spaghetti przy pomocy łyżki i widelca uważam za faut pas. Nawinięcie w zgrabny sposób odpowiedniej porcji makaronu na widelec nie jest przecież niczym trudnym. Rozumiem, że problemem mogłoby być jedzenie spaghetti przy pomocy pałeczek, ale obsługa widelca nie jest aż tak skomplikowana. Szczęście od Boga, że Włosi pastę jedzą przy pomocy widelców, w przeciwnym razie w książce Annie być może pojawiłby się jakiś przepis na makaron.  W dziale poświęconym rybom szczególnie jeden przepis przypadł mi do gustu i chętnie go wkrótce wypróbuję. Jest to chowder z wędzonego łupacza z krewetkami, zapiekany pod ciastem francuskim. 
   Następny dział poświęcony jest mięsom. Znajdziecie tu przepisy na zupy i gulasze, a także przepis na polski bigos. Szybko przewróćcie kartkę, bo przepis ten uznacie za profanację. Może to ja jestem zacofana, ale bigosu z udkami z kurczaka jeszcze na żadnym polskim stole nie widziałam. 
    Przepisy w dziale sklep spożywczy przypadną szczególnie do gustu miłośnikom warzyw strączkowych. Królują tu głównie zupy z dodatkiem soczewicy- niezwykle pożywne i pełne witamin, które świetnie sprawdzą się jako propozycje zimowych obiadów. Ostatni rozdział poświęcony jest pieczywu. Znajdziecie tam zupy zagęszczane chlebem, takie jak gazpacho czy ajo blanco oraz zupy z dodatkiem pieczywa, m.in. zupę czosnkową z jajkiem w koszulce na grzance, zapiekaną francuską zupę cebulową. 
    Pomijając kwestię nazewnictwa pewnych potraw, książkę uważam za udaną. Przepisy są ciekawe i z pewnością wniosą coś nowego do Waszych kuchni. Dużym plusem są także bardzo apetyczne fotografie autorstwa Richarda Junga. Każdy, kto kiedykolwiek podjął się wyzwania sfotografowania zupy, wie doskonale, że to nie lada sztuka. Jung pokazuje, że także zupa może być ciekawym tematem dla fotografa. Jest sporym wyzwaniem, któremu autor zdjęć podołał w 100%. Polecam Wam jego stronę internetową, na której znajdziecie sporą ilość smakowitych i niezwykle inspirujących fotografii. 

8 komentarzy
0

Podobne posty:

8 komentarzy

Kamila 15/01/2013 - 8:48 pm

Mnie się też bardzo podoba tak książka 🙂 Pozdrawiam

Odpowiedz
Nemi 15/01/2013 - 9:07 pm

Zdjęcia robią wrażenie! Książka zapowiada się interesująco:)

Odpowiedz
Bo(ro)n Appétit 16/01/2013 - 9:42 am

Ale mnie rozśmieszyła ta historia z udkami kurczaka w naszym bigosie 🙂 To rzeczywiście profanacja, ale coś jest na rzeczy, bo pamiętam program kulinarny na BBC, gdzie Hindus szczycił się smakiem polskiego bigosu i pokazywał jak go ugotować i co?Oczywiście dodał kurczaka!!!!Wtedy byłam w lekkim szoku…sama nie wiem,co o tym myśleć 🙂

Odpowiedz
Maggie 16/01/2013 - 10:44 am

Zapowiada sie ciekawie, choc teza odnosnie lyzek mnie tez jakos nie przekonuje. Ale zupe z czosnku niedzwiedziego chetnie bym zjadla!

Odpowiedz
Karolka 16/01/2013 - 7:37 pm

Ciekawa recenzja… No i zdarzyło mi się z "braku laku" jeść łyżką pieczone mięso czyli w sumie jadłam zupę?;)

Odpowiedz
Pola 19/01/2013 - 5:10 pm

Rzeczywiście jedzenie pałeczkami makaronu prostą sprawą nie jest, na szczęście nie jest to niewykonalne 😉 choć na pewno o elegancji w tym przypadku mowy nie ma 😉

Odpowiedz
Misia 03/04/2013 - 5:05 pm

Mam tę książkę w swojej biblioteczce i mnie bardzo do gustu przypadła 🙂

Odpowiedz
Projekt Zupa 16/11/2013 - 7:01 pm

Wpisuję tę pozycję na listę do Mikołaja 😉
Sama czasem nazywam zupą coś, co nią nie jest, ale zawsze z przymrożeniem oka. Jest takie ładne określenie "eintopf", ono wiele pomieści. Choć małże, o których pisałaś raczej nie 😉 Pytanie czy autorka ma faktycznie tak szeroką definicję zupy, czy brakło pomysłów. 100 przepisów to spore wyzwanie.

A fotografowanie zup? Masakra! Tym chętnej obejrzę dobra robotę 🙂
Pozdrawiam

Odpowiedz

Skomentuj

* Korzystając z tego formularza, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych osobowych przez stronę Filozofia Smaku

Ten serwis internetowy wykorzystuje ciasteczka (pliki cookies) dla zapewnienia Ci możliwości korzystania z jego wszystkich funkcjonalności. Kliknięcie „Akceptuję” oznacza wyrażenie przez Ciebie zgody na korzystanie z plików cookies na zasadach i zgodnie z pouczeniami zawartymi w Polityce Prywatności. Akceptuję Czytaj więcej: Polityka prywatności i plików cookies