Już kiedyś wspomniałam Wam, jak bardzo Połówek nie przepada za bezami. Mimo tego, pod wpływem dużej ilości białek zalegających w lodówce, postanowiłam je upiec. Przeglądając różne przepisy, natrafiłam na te z dodatkiem mąki ziemniaczanej, z różnymi proporcjami cukru, z dodatkiem cukru pudru bądź drobnego kryształu. Ostatecznie postawiłam na bezę francuską wg przepisu mistrza Herme. Jest bardzo prosty (zresztą w pieczeniu bezy nie ma nic skomplikowanego), bezy wychodzą jasne, chrupiące z lekko ciągnącym środkiem. Efekt końcowy był bardzo zadowalający tym bardziej, że Połówkowi bardzo posmakowały.
BEZY
Składniki:
- 5 białek
- 340 g cukru pudru
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Białka ubijamy na sztywną pianę. Ciągle ubijając dodajemy stopniowo (najlepiej po łyżeczce) 170 g cukru. Gdy piana podwoi swoją objętość dodajemy do niej ekstrakt, ubijamy dalej, aż piana będzie sztywna, gładka i lśniąca. Ubijamy dalej dodając stopniowo pozostały cukier, aż składniki się połączą*. Blachę wykładamy papierem do pieczenia, ciasto na bezy przekładamy do rękawa cukierniczego z wybraną nasadką i wyciskamy małe bezy. Możemy je także nakładać łyżeczką na blachę. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 110-120 stopni (bez termoobiegu) i pieczemy przez 40-90 minut. Moje bezy miały średnicę około 4-5 centymetrów, suszyłam je przez 80 minut w temperaturze 110 stopni. Upieczone bezy będą zwarte, najlepiej sprawdzić, czy są już gotowe, próbując ich. Można ewentualnie ukruszyć kawałek bezy i sprawdzić, jak wygląda w środku.
*Białka wraz z cukrem ubijałam przez około 10-12 minut. Z podanej porcji utrzymacie dwie blachy bez.
Czas przygotowania: 1 godzina 30 minut
Na zdjęciu poniżej malutkie bezy, które piekłam ostatnio (mają średnicę około 2 cm). Piekłam je w temp. 110 stopni przez 45 minut. Miały już przypieczone spody, po naciśnięciu beza kruszyła się i była lekko ciągnąca w środku. Wyłączyłam piekarnik i zostawiłam w nim bezy do ostygnięcia.
49 komentarzy
Lubię :)))
Bezy są pycha! Ja zwykle dodaję też odrobinę octu winnego. Z samego cukru i białek piec jeszcze nie próbowałam.
Pycha 🙂 Z kakao też robię czasem 🙂
mniam 🙂
hm….suszę czli przy otwartych drzwiach piekarnika tak ? tak klasycznie ?
Herme zalecał suszenie przy otwartych drzwiczkach. Ja piekłam je przy zamkniętych.
i jakie idealne 😀
Hmmm tak dawno nie jadłam, że nie pamiętam. Ale wyglądają bosko 🙂 Chyba przetestuję, jak mi się białek zbierze 🙂
mmm lubie beziki gdy rozpływają się w ustach 😉
Zachciało mi się takich bez, bardzo 🙂
też nie przepadam za bezami, ale te Twoje wyglądają tak zachęcająco. muszę kiedyś zrobić dla rodziny. bo przepis jest szybki i prosty.
Mnie nigdy takie piękne nie wyszły. Może tym razem się uda? 🙂
nie ma to jak maleńkie puszyste słodkie ciacha !
mmm cudne
Jak ja dawno nie jadłam bezy…
Jakie ładne! 🙂
uwielbiam ten przepis 🙂 i często wykorzystuję bo bezy to jedna z najpyszniejszych rzeczy 😀 jakie znam
Bezy. Niestety do sukcesu potrzeba dobrego piekarnika. Z moim Frankiem raczej by nie wyszły. Chyba, że się mylę. Jak myślisz?
Franek mój piekarnik wolnostojący. Bez regulacji stopni.
Tzn. na Franku nie da się żadnej temp. ustawić, nie ma nawet takiego starego wskaźnika na drzwiczkach?
Właśnie nie ma. 🙂 Franek jest wersją hardkore. 😉
To jak w nim pieczesz? Jak dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Moja babcia ma jakieś stare cudo na prąd i też piecze w nim na wyczucie. Obowiązkowo musiałabyś piec przy uchylonych drzwiczkach:)
Właśnie na wyczucie.m I co pięknę absolutnie w nim wszystko wychodzi. Ale bezy w nim to będzie hardkor, pod ambicje. ;D
Czy najlepiej zrobić z 2 białek na próbę i piec przy uchylonych drzwiczkach:)
Hej! Wyróżniłam Cię w programie Liebster Blog! Zapraszam do zabawy, pytania na moim blogu 🙂 pozdrawiam
chcialabym miec tyle wolnych bialek ;p
Koniecznie muszę upiec – od jakiegoś czasu dziecię nie daje mi spokoju i każe piec bezy 😉
Jeszcze nigdy ich nie piekłam, Twoje są rewelacyjne:-)
mniam.. cudne:) i ani jednego pekniecia:) pozdrowka!
Szukałam właśnie takiego przepisu, Pozdrawiam Pysznie
śliczne maleństwa 🙂
mniam… ale zalegające białka wczoraj wykorzystałam do jajecznicy
Uwielbiam bezy …ale wobec zasypu tych okropnych sklepowych, aromatyzowanych choroba wie czym, zostaje nam upiec swoje …jeśli chcemy zjeśc coś naprawdę pysznego:) pozdrawiam Kochana
Raz robiłam bezy i wyszły jakieś oklapnięte:/ I ciężko było je oderwać od papieru do pieczenia:/ Twoje zachwycają!
A ja mam 5 białek w lodówce:D
Ja tam bezy uwielbiam. Twoje są cudne – takie malutkie i zgrabne 🙂
Domowych bez jeszcze nie robiłam, ale ostatnio zbieram się w sobie i chyba niedługo najdzie i na mnie pora. Oj te małe beziki..! 🙂
Niedawno zrobiłam swoje pierwsze bezy na podstawie tego przepisu. Dziś ponowiłam próbę 😉
Bardzo nam smakowały, ale:
1. pojawiły się głosy, że są zbyt słodkie,
2. znów miały kolor beżu – to wina za wysokiej temperatury?
3. nie mogę nadać im odpowiedniego kształtu, każda przypomina nijaki placek.
R.
Jeśli są dla Was za słodkie, zmniejsz ilość cukru do około 250-280 g. Beżowy kolor jest wynikiem zbyt wysokiej temperatury. Ja piekę zawsze w 110 stopniach (bez termoobiegu) i są bielusieńkie. Wszystko jednak zależy od piekarnika. Jeśli w 110 wychodzą beżowe, piecz następnym razem w 100 stopniach.
Co do kształtu- czy ubita piana jest wystarczająco sztywna? I czy używasz jajek w temperaturze pokojowej, czy wyciągniętych prosto z lodówki? Ja nakładam porcje bezy przy pomocy rękawa zrobionego z papieru do pieczenia.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Niestety temperatury pieczenia nie zmienię, bo po prostu nie da się ustawić niższej niż 125 stopni, więc muszę się na razie pogodzić z kolorem.
Jeśli chodzi o kształt też używam rękawa cukierniczego, więc wina leży po stronie masy – czy jeśli będę ją dłużej ubijać to coś się zmieni? Jajka były prosto z lodówki.
R.
Co do jajek: ja oddzielam białka od żółtek zaraz po wyjęciu jajek z lodówki. Białka zostawiam w temperaturze pokojowej na 30 minut i dopiero ubijam.
Prawidłowo ubita masa powinna być błyszcząca, sztywna, powinny utworzyć się wyraźne wierzchołki na pianie. Ja najpierw ubijam pianę na mniejszych obrotach, później zwiększam obroty.
Gdy następnym razem będę robić bezy, przygotuję fotorelację z każdego etapu ich robienia. Być może to ułatwi niektórym sprawę.
Ja mialam wczoraj absolutnego kuchennego pecha. Na swiateczny deser przygotowalam crème brulee-nie wyszedl bo byl jak plynny jak budyn. Pomyslalam,ze z bialek ktore mi zostaly zrobie bezy. Nie wyszlo bo piana nie chciala sie ubic!. Maz zrobil szybkie ciasto bo znajomi zapowiedzieli sie na kawke I ….wyszedl zakalec. A zapowiadalo sie tak pieknie I wydawalo sie wszystko takie proste 🙁
Współczuję Aniu. Też zdarzają mi się takie dni i staram się wtedy nie wchodzić do kuchni. Co do białek, to może naczynie, w którym ubijałaś nie było dobrze wyczyszczone? Czasem wystarczy odrobina tłuszczu i białka się nie ubiją. Dlatego lepiej ubijać w metalowych miskach, łatwiej je doczyścić, aniżeli te plastikowe.
Dzis zrobilam powtorke z rozrywki. Drugie podejscie do cream brulee i bezikow. Efekt zadowalajacy! Bialko ubijalam ponownie w garnku ale tym razem cukier dosypywalam stopniowo. Cream brulee rowniez zmodyfikowalam i wyszedl obledny (taki jaki jadlam w restauracji 2 tyg temu). Ufffff znow w siebie wierze;-)
Bardzo mnie to cieszy 🙂
No cóż: bezy ewidentnie robić nie umiem… :/
Magducha, a co poszło nie tak?
Prawdopodobnie za dużo cukru pudru wsypałam w pierwszej turze i mam teraz placek bezowy 😉
Rozumiem, że dalsze ubijanie nic już nie daje i piana nie chce zesztywnieć. Mogłaś dodawać zbyt duże ilości cukru lub dosypywać go za dużo na raz. To dodawanie cukru na dwie tury może czasem stwarzać problemy. W takim razie lepiej kolejnym razem dodaj stopniowo cukier dopiero wtedy, gdy piana zrobi się biała i sztywna.
Cukier nie był w dwóch turach. Było ich z 7 (robiłam porcję z dwóch białek) 😉 Ale musiałam za dużo wsypać za pierwszym razem. Teraz kombinuję do czego wykorzystać bezowy spód… Machnę sobie jakiś deser z mascarpone i owocami, a co 🙂 W końcu trzeba czymś równoważyć ćwiczenia z Chodakowską 😉