Składniki (na 20-25 ciasteczek):
[przepis pochodzi z książki The All-American Cokkie Book]
- 1 i 1/4 szklanki rodzynek
- 1 i 1/2 szklanki niesolonych orzechów ziemnych, posiekanych
- szklanka czekoladowych groszków (nie miałam tyle i dałam tylko 100 g)
- 55 g czekolady
- 58 g masła
- 3/4 szklanki cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- łyżka miodu (w oryginale syrop kukurydziany)
- 1 duże jajko
- 1/4 szklanki mąki
Rodzynki zalewamy ciepłą wodą i odstawiamy na 5 minut. Odsączamy na durszlaku. W garnku roztapiamy masło i czekoladę (pamiętajmy by robić to na małym ogniu i ciągle mieszać masę-uważamy by nie przypalić). Odstawiamy by masa delikatnie przestygła. Miksujemy masę czekoladowo-maślaną z cukrem, następnie dodajemy sól i miód i dalej miksujemy. Dodajemy jajko i dalej ucieramy. Wsypujemy mąkę, mieszamy, dodajemy rodzynki, orzechy i czekoladowe groszki.
Na wysmarowaną tłuszczem blachę nakładamy łyżką spore porcje masy zachowując odstępy. Ja przed pieczeniem drugiej partii włożyłam ciasto do lodówki- z powodzeniem dało się je później formować dłońmi. Pieczemy w temp. 180 stopni około 8-10 minut. Studzimy 5 minut na blasze, kolejno ciastka przenosimy na kratkę. Należy uważać by nie pozostawić je zbyt długo na blasze (możemy mieć później problem z ich ściągnięciem). Ciastka po upieczeniu są miękkie, szybko twardnieją w trakcie studzenia na blasze i bez problemów dają się umieścić na kratce.
Ciastka przechowujemy zamknięte w puszce do tygodnia czasu bądź zamrożone do okresu miesiąca.
Z podanej porcji wyszło mi około 25 ciastek o średnicy 5 cm.
37 komentarzy
Powiem krótko: za takie ciastko jestem gotowa zgrzeszyć.
Ta kuchnia mnie kiedyś zgubi.
😉
Mniam:) A suszarka może tylko się przegrzała? Moja robiła mi kiedyś takie numery:)Ostatnio chyba nie masz najlepszych stosunków z urządzeniami elektrycznymi:)?
Ależ wypełnione wszystkim te ciacha. Chętnie bym zrobiła, ale rodzynek nie lubię 😉
Dobrze, że Stefan odżywa – można go też ustawiać obok komputera – przy wylocie powietrza (mój laptop niezłym ciepełkiem wieje), a sprzętów elektrycznych to może jednak nie dotykaj przez jakiś czas, co? Myślę, że oszczędzisz trochę strat 😉
Pozdrawiam!
Pycha! Mi też się ostatnio spaliła i nawet się ucieszyłam, bo się okazało, że technika poszła do przodu od momentu kiedy kupowałam poprzednią i teraz mam fajniejszą!
Ale super 🙂 Wyglądają jak szyszki. Muszą być naprawdę dobre w smaku.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Uwielbiam fistaszki – ale faktycznie obieranie dużej ilości przestaje być przyjemnością…. 🙂 A ciasteczka wyglądają bardzo smacznie
Ile w nich orzechów i rodzynek. Bardzo bogate i apetyczne.
Msz Ty litosc kobieto?! Od samego patrzenia kilogramow przybywa! :):):) A oderwac sie cholercia nie mozna….
Wyglądają absolutnie bosko, chyba niedługo je popełnię w swojej kuchni:)
Malwinno, ty juz lepiej zadnych sprzetow elektronicznych sie nie tykaj, bo to sie moze zle skonczyc 😉
Ciastka wygladaja oblednie, nie dosc, ze pelne bakalii, to jeszcze czekoladowe. Palce lizac!
na bogato te ciasteczka! 🙂 Wyglądają na pyszne!
smkaowicie wylądają te ciasteczka:)
O taki lubię najbardziej.
Boskie, wyglądają mega apetycznie:)Lubie takie orzechowe smaczki. Jest co pochrupać:)
Mówisz, że są prawie idealne? Hmm… Wyglądają świetnie. Chętne schrupałabym sobie teraz jedno czy dwa. Choć o tej porze, to już niezdrowo… ;))
Pozdrawiam!
Pychotkowe te ciacha Malwinko! Zabieram jedno 😉
Ha, nie dalej jak dwie godziny temu, opróżniłam duże (za duże) opakowanie fistaszków, też w łupinkach- myślałam że mnie nieco powstrzymają przed pożarciem wszystkiego ale niestety 😉
Twoje ciasteczka są urocze, kojarzą mi się z czekoladowymi 'pieguskami' Jak już będę mogła znowu patrzeć na orzechy to wrócę po przepis!
wyglądają świetnie! 🙂
Bardzo ciekawie wyglądają. Myślę, że mogłyby mi zasmakować, bo uwielbiam orzeszki ziemne! 😉
Lekka- uwierz mi są one warte grzechu;)
Aniu-niestety się nie przegrzała. Ale na szczęście miała swoje lata już, a ja i tak włosów nie suszę;)
Martuś- ze Stefanem już na wszelkie sposoby kombinujemy w wyniku czego wczoraj wręcz eksplodował i zaczął uciekać ze słoika;) a skoro nie lubisz rodzynków zawsze możesz je zastąpić np. siekaną białą czekoladą, orzechami włoskimi, żurawiną. Z resztą niedługo będą u mnie ciacha, które powinny jeszcze bardziej Ci się spodobać;)
Nobleva- dokładnie, przyszła pora na fajniejszy sprzęcik do włosów;)
Grażynko, Fuchsia, joasiu, Kasiu- dziękuję;) a co do tych już obranych orzechów to nawet cenowo bardziej się opłacają;)
Aniu- wypróbuj je bo na prawdę warto;)
Maggie- tak właśnie myślę, by ograniczyć moje kontakty ze sprzętem elektrycznym (dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa sprzętu rzecz jasna)
Wykrywacz smaku, Skawola, Kabamaiga, Izka- dziękuję ślicznie;*
Zaytoon- prawie idealne, bo jak się okazało wkrótce zrobiłam jeszcze lepsze, a po nich kolejne również genialne- niedługo je pokażę;)
Majanko-częstuj się proszę;)
Natalio- orzeszki też są moją zgubą, uwielbiam je;)
Edith, Mollisia- dziękuję i zachęcam do wypróbowania ich;)
Wizualnie prezentuje się bardzo interesująco. Ciekawam smaku 🙂
Akurat w poście takie pyszności. 🙂 Ech…abyśmy nie ulegli pokusie.
Pozdrawiam kawowo
Ania
Rzeczywiście ciasteczka pełne dobroci wszelakich 🙂
Lekko zdrętwiałam, kiedy przeczytalam o tej suszarce. Ale skoro nic wiecej nie napisalas, tzn. ze tylko sprzet ucierpiał 🙂
Zastanawiam sie, co ty z tym zakwasem wyprawiasz? I – zawsze zapominam zapytac – upieklas wtedy tego tatterowca? Moze pisalas, a ja przegapilam…?
Ciasteczka wygladaja absolutnie bosko i nie wyobrazam sobie lepszych 🙂 Bo ja naleze do milosnikow slodyczy niebylejakich, czyli pełnych dobroci :))) Jak juz mam zjesc cos slodkiego, to lubie, zeby to mialo sens 😉
Ale się rozmarzyłam 😉 Poczułam się jak mała dziewczynka…
http://www.przysmakiewy.pl
Ciastko grzechu warte… orzechy i czekolada. Ideał.
te orzeszki bardzo kuszącą wołają: zrób je!
Gosiu- bez obaw suszarka umarła (ja nie wiem co to się u mnie dzieje, ale przy jej spaleniu to już płakałam …ale ze śmiechu;))Choć nie powiem jak byłam jeszcze w liceum to mi buchnęła nieźle taka rosyjska żółta bestia;) ale wszystko skończyło się pozytywnie. A Stefan to ma problemy przez to że mi grzać nie chcą, ale patent na niego już mam. Dziś był żytni zakwasowiec z żurawinką, jutro tatterowiec idzie w ruch;)
To bardzo mi się podoba!!!mniam,miam:)Śliczne!!!
Takie pysznosci ,że chyba zgrzeszę ….pozdrawiam Malwinko, miłego dnia!
Malwi, wyglądają obłędnie. Takie mocno zauważalne te orzeszki, mniam! a ja sobie w Post zakazałam słodyczy… ech, trudno. Przepis poczeka 😀
Super że Stefan reaguje :))) Dobry pomysł z tym kombiwarem 😉
Czekam zatem na te pyszności jakie z niego popełnisz 😀
Za Maggie powtórzę, Kobietko nie tykaj się już sprzętów elektrycznych, bo to faktycznie może się źle skończyć 😉
Buziak wielki
Miłego dnia!
ależ w nich dobroci! biorę w ciemno nawet z rodzynkami (których nie lubię…)
i podoba mi się zapis – dla wymagających łasuchów :-))
Ewelinko- póki co sprzęty omijam z daleka;) choć dziś będę rozmrażać lodówkę- obym nic nie popsuła;D
A Tatterowiec właśnie jest na drugim wyrastaniu-mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze;)
Bardzo, bardzo fajne ciacha.
Te ciasteczka wyglądają na zachęcająco czekoladowe i chrupiące 🙂
Jestem bardzo ciekawa ich ulepszonej wersji 🙂
pytanko mam [proszę się nie śmiać ;)]- czy czekolada ma być tabliczkowana i gorzka czy jakaś magiczna specjalna? 🙂
I tu mnie masz, bo nie dopisałam, że gorzka;) Oczywiście mile widziane, by miała większość zawartość kakao;)