Serdecznie dziękuję wspaniałym kucharkom za wspólne pichcenie 😉 I do następnego razu.
Składniki (na 8 sztuk):
[przepis oryginalny znajduje się TUTAJ]
- 500 g mielonego mięsa z jagnięciny (użyłam wołowiny)
- łyżeczka mielonej kolendry
- łyżka świeżej posiekanej mięty (dałam łyżeczkę suszonej)
- sól, pieprz do smaku
- mała czerwona cebula drobno posiekana
- łyżka świeżej posiekanej natki pietruszki- dałam od siebie
- puszka pomidorów bez skórki
- 1 ząbek czosnku posiekany (dałam jeden ale bardzo spory)
- 2 łyżki przecieru pomidorowego (można pominąć)
- pół łyżeczki cukru
- 2 łyżeczki pasty harissa (dałam 2 łyżki)
- sól, pieprz do doprawienia sosu
- jogurt naturalny lub śmietana do podania
- 8 patyczków do szaszłyków
- 2 łyżki uprażonych orzeszków piniowych (zapomniałam o nich)
Patyczki do szaszłyków moczymy w zimnej wodzie przez 20-30 minut. Wyjmujemy je i osuszamy.
W misce dokładnie łączymy mięso, cebulę, miętę, natkę pietruszki, mieloną kolendrę. Całość doprawiamy solą i pieprzem. Formujemy podłużne kofty i nadziewamy je na patyczki od szaszłyków. Smażymy na patelni do grilla ze wszystkich stron bądź pieczemy w piekarniku na ruszcie (temp. 180 stopni przez około 20-25 minut w zależności od wielkości koft).
Na patelni rozgrzewamy oliwę, smażymy czosnek przez około minutę. Dodajemy pomidory z puszki, harissę, przecier pomidorowy i cukier. Gotujemy przez 15-20 minut do zgęstnienia sosu. Pod koniec doprawiamy solą i pieprzem.
Kofty podajemy na sosie pomidorowym ozdobionym kleksami z jogurtu posypane uprażonymi orzeszkami piniowymi. Do koft świetnie pasuje kasza kuskus bądź chlebek pita.
21 komentarzy
Dziewczynom już pisałam, że nigdy nie kosztowałam a brzmi bardzo zachęcająco :)W sam raz na udany wieczór ze znajomymi – coś oryginalnego zawsze zrobi furorę :)Pozdrawiam
ała, az mnie paszcza zabolała Ty to dopiero poszalałas z Harissa 😀
czy twoj polowek sie skarzyl, ze nie moze oddychac? 😉
pieknie wygladaja te twoje "kiełbaski" 🙂
buziaki i dzieki raz jeszcze za fajny przepis
Malwiś szalejesz. Jakoś brakuje mnie odwagi na kuchnię arabską. Troszkę się jej obawiam! W zasadzie sama nie wiem dlaczego. A u Ciebie jak zwykle tak ciepło.
Pozdrawiam
A.
Malwinko, Twoje kofty wyglądają bardzo profesjonalnie 🙂 w moich za dużo cebuli było, przynajmniej takie mam wrażenie. Za to Połówkowi smakowało i to bardzo, zjadł w sumie 6 sztuk 😀 i sos jest faktycznie genialny!
Pozdrawiam ciepło!
Malwinko,dzis znowu zaszalalas;),uwielbiam Köfte,w Turcji do kupienia na przyslowiowym ,,kazdym rogu,, wlasnie grilowane,a tak dla ciekawostki Kadınbudu köfte oznacza kobiece uda…wlasnie ze wzgledu na ksztalt.(z tureckiego oczywiscie):)
U nas też było dziś mięśnie i pomidorowo;-)
To czekam na jakiś pyszny chlebek w takim razie…ze Stefanem w tle 😛
Wyglądają tak, że aż ślinka leci 🙂
wyglądają jak oryginalne marokańskie 🙂 Piękne zdjęcia, zapraszamy serdecznie do nas!Pozdrawiamy!
Rewelacyjnie Wam wyszły:) Bardzo apetyczne.
Ależ cudownie wyglądają Malwinko! Podziwiam Cię!:)
Piekne kofty, piekne zdjecia. Z harissa faktycznie poszalalas 🙂 Dzieki za kolejna wspolna kulinarna wycieczke!
Bardzo się cieszę, że wyszukałaś ten przepis bo jest rewelacyjny. Powodzenia z karmieniem Stefana 🙂 I dziękuję za wspólne gotowanie.
Śweitne kofty! Moja przyjaciółka, która jest w połowie Greczynką zrobił mi kiedyś takie, były wspaniałe, ale od tej pory nigdy nie jadłam ich w wersji domowej… Muszę wypróbować:)
Maggie- co najdziwniejsze mój Połówek stwierdził że ten sos to strasznie delikatny był mimo tej ilości harissy. chyba pozmieniały mu się smaki przez te arabskie wojaże 😉
Nie ma możliwości, żebym nie wypróbowała! Malwinko debeściarskie danie.:)
Podnieca mnie ten sos 🙂
Ja bym ci ten pikantny sos cały wyjadła 🙂 Uwielbiam ostre smaki!
Super danie:)
Wyglądają rewelacyjnie! Coraz ciekawsze przepisy pojawiają się u Ciebie na blogu, Malwinno. Będę musiała też zrobić sobie takie danie.
Takie kofty bym zjadł, szczególnie z tym sosem.