Tagine z kurczakiem, daktylami i miodem oraz Bajka o Falafelu

przez Malwina

Dziś obiecane kilka dni temu tagine z kurczaka. Wersja ta zapewne posmakuje wielbicielom połączenia mięsa i owoców. 
Niestety nie wiem, jak dalej będzie przebiegać moje gotowanie w ramach Festiwalu kuchni arabskiej. Dziś miała miejsce „afera falafelowa”. Ale po kolei. Zapraszam Was na bajkę o falafelu, a będzie to bajka z morałem.
Na jednym z częstochowskich osiedli mieszkała sobie mała dziewczynka. Pewnego dnia, gdy tylko obudziła się, założyła swoje ulubione różowe kudłate ciapcie i rozpoczęła krzątaninę po mieszkaniu. Poranek spędzała na poszukiwaniu pysznych przepisów. Nagle jej oczom ukazały się niezwykle apetyczne falafele. Dziewczynka od razu ruszyła do kuchni. Otworzyła kuchenne szafki sprawdzając, czy kryją pożądane składniki. Zapowiadało się pięknie- wszystko miała pod ręką. Odmierzyła więc dokładnie produkty, wspięła się na szafę by ściągnąć blender (i nawet z niej nie spadła). Następnie wszystko umieściła w misce i zaczęła blendować. Pełna radości na samą myśl o pysznych kotlecikach, uśmiechała się do lodówki i innych sprzętów kuchennych. 

Ponieważ masa była bardzo gęsta, w przypływie diabelskiego pomysłu postanowiła między ostrza (wyłączonego, lecz podłączonego do prądu blendera) włożyć wskazujący palec ręki lewej, używanej najczęściej. I od tej pory wierzy w dziwne i niewyjaśnione sytuacje. Ba! Nawet w ufo mała dziewczynka uwierzy, jeśli tylko będzie trzeba. Palec wyciągał cieciorkę spomiędzy ostrzy…a tu nagle… Jak możecie się domyślić blender zaczął działać. Na całe szczęście  dziewczynki był to mały impuls, który wykonał niecały obrót. Zaczęła w panice tamować lejącą się na prawo i lewo krew.
Na ratunek na szczęście przybył niejaki W., królewicz ze szlachetnego rodu, który wsadził ją na pięknego rumaka i zawiózł do miejscowego znachora. Skutkiem spotkania pierwszego stopnia z blenderem jest palec  dziewczynki pocięty w 7 miejscach,  około 7 szwów, 2 zastrzyki, zakaz gotowania na okres gojenia, uraz paznokcia, z którym dziewczynka jest obecnie w trakcie wzruszających pożegnań. Ale na falafele ma nadal ochotę i jak tylko dojdzie do siebie z pewnością je zrobi.
Jaki z tej historii morał?
– małe dziewczynki nie powinny bawić się sprzętem podłączonym do prądu bez nadzoru dorosłych (najlepiej, aby takie czynności za małe dziewczynki wykonywał jakiś książę, najlepiej ich osobisty książę)
– dobry falafel nie jest zły
– nigdy nie wiesz kiedy się spodziewać hiszpańskiej inkwizycji.
A teraz tagine. Smacznego kochani 🙂

TAGINE Z KURCZAKIEM, DAKTYLAMI I MIODEM

Składniki (na 2-3 solidne porcje):
[inspiracja zaczerpnięta z książki Podróże kulinarne. Kuchnia arabska]
  • 2 duże piersi z kurczaka 
  • 1 średnia cebula pokrojona w piórka
  • 1-2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • pół łyżeczki mielonego kuminu (kmin rzymski)
  • pół łyżeczki mielonej kolendry
  • pół łyżeczki mielonego imbiru
  • pół łyżeczki kurkumy
  • szczypta cynamonu
  • 1/4 łyżeczki chilli w proszku
  • szczypta mielonej gałki muszkatołowej
  • 250 ml wywaru z kurczaka
  • 40 g daktyli bez pestek podzielonych na pół
  • 30 ml płynnego miodu
  • 40 g migdałów- zblanszowanych i uprażonych na suchej patelni
  • łyżka świeżych liści kolendry, posiekanych (standardowo podmieniłam kolendrę na natkę pietruszki)
Mięso czyścimy, kroimy w grubszą kostkę. Rozgrzewamy oliwę lub olej na patelni, obsmażamy mięso ze wszystkich stron i odkładamy na talerz. Na tej samej patelni smażymy cebulę przez 3-4 minuty, dodajemy czosnek i przyprawy, smażymy przez około minutę. Wkładamy z powrotem kurczaka, dodajemy wywar. Dusimy pod przykryciem na wolnym ogniu do momentu, aż mięso będzie miękkie. Zdejmujemy pokrywkę, gotujemy kilka minut, aż sos zgęstnieje (ja jeśli sos nie chce szybko gęstnieć zwiększam na chwilę ogień, sos zaczyna wówczas redukować się szybciej). Dodajemy daktyle, miód i migdały, doprawiamy do smaku w razie potrzeby solą.  Dokładnie mieszamy. Kurczaka podajemy z dodatkiem kuskusu, ryżu lub kaszy bulgur. Przed podaniem posypujemy posiekaną kolendrą lub natką pietruszki.

Czas przygotowania: 40 minut.

26 komentarzy
0

Podobne posty:

26 komentarzy

Maggie 09/02/2011 - 5:08 pm

To chyba najbardziej krwawa historia kuchenna, jaka bylo mi dane uslyszec ostatnimi czasy. Prawie tak krwawa jak "Machete" Rodrigueza. Wspolczuje straconego paznokcia i szlabanu na gotowanie. A na falafela zapraszam do siebie, specjalnie przyrzadze (i bede bardzo uwazac na palce). Mam nadzieje, ze wszystko sie szybko zagoi!
Tagine wyglada naprawde zachecajaco. Wprawdzie wielka fanka mies na slodko nie jestem, ale raz na jakis czas nachodzi mnie na nie ochota.

Odpowiedz
Fuchsia 09/02/2011 - 5:08 pm

Danie wygląda pysznie – szczególnie intryguje mnie dodatek daktyli.
A szwów na placu współczuję!

Odpowiedz
Wiewióra 09/02/2011 - 5:14 pm

Moja Kochana Panno Malwinno!!! jako Wiewióra słusznego wieku muszę się przyznać do identycznych doznań… może tylko miejsce i substancja blendowana były inne… w pracy, robiąc pulpę papierowa na kartki świąteczne chciałam paluszkami swemi wyjąć spomiędzy wirujących ostrzy kawałki papieru, które się wplątały… efektem było obcięcie opuszków palców sztuk 4 łącznie z czubkami paznokci… krew się lała a ja mdlałam… Do weterynarza Wiewióra nie poszła za to maść propolisową dzielnie przykładała i opuszki odrosły. Ehhh… trzymaj się i wracaj do zdrowia!!!

Odpowiedz
shinju 09/02/2011 - 5:20 pm

Całe szczęście, że szybko Cię przyjęli i szybko wróciłaś, bo siedziałyśmy z nerwów jak na szpilkach. Współczuję tego całego przeżycia i dni bez gotowania. A tagine wygląda niezwykle obiecująco 🙂

Odpowiedz
kulinarne-smaki 09/02/2011 - 5:32 pm

Cóż za poświęcenie !!! no ale czego się nie robi, żeby coś pysznego zagościło w brzuszku małej dziewczynki i jej księcia 😉

Odpowiedz
Izka 09/02/2011 - 6:05 pm

Ojeja, współczujemy i życzymy błyskawicznego zagojenia ran! Niech moc będzie z Tobą!

Odpowiedz
Ania 09/02/2011 - 6:07 pm

Historia przerażająca, ale w tak zabawny sposób oddana, że współczuję Ci z uśmiechem na ustach:)Kurczak z daktylami brzmi zachęcająco.

Odpowiedz
flusso 09/02/2011 - 6:22 pm

Biedactwo 🙁
ale za to tagine prezentuje się pysznie 🙂

Odpowiedz
ana 09/02/2011 - 6:28 pm

Aż mi ciarki przeszły po plecach jak czytałam o tych szwach i paznokciu, współczuję i życzę szybkiego powrotu do formy.

Odpowiedz
EVE 09/02/2011 - 6:29 pm

Malwinko, bo to wszystko wina hiszpańskiej inkwizycji 😉
a z prądem faktycznie różnie bywa 😀

Najgorsze to dni bez gotowania, ale są też i plusy, prawda? Można się pozbyć pewnego nałogu 😉
Oczywiście nie gotowanie mam na myśli.

Buziaki kochana i szybkiego powrotu palucha do pełnej sprawności 😀

PS. Księcia masz na medal!

Odpowiedz
Anonimowy 09/02/2011 - 6:48 pm

Biedna Malwinno! Pomyśl sobie, że to była ofiara w imię kuchni. Że ta krew da pożywienie kuchennym bogom i następne Twoje przygody będą bezkrwawe i absolutnie owocne w skutkach. Tak sobie pomyśl!

A w takim wypadku ja się wcale nie dziwię, że czasem coś mi się w kuchni nie uda. Póki co w ofierze złożyłam tylko nikłe kawałki naskórka czy też kilka kropel krwi powstałych wskutek bolesnych starć z… tarką albo nożykiem. Tak było.

Pozdrawiam Cię!
I Twojego biednego paluszka. 🙂

Odpowiedz
Lekka 09/02/2011 - 8:10 pm

Ale dramatyczna historia.
I jak ją jeszcze sugestywnie opisałaś…

A danie bardzo interesujące. Właśnie sobie uświadomiłam, że nigdy nie jadłam daktyli.
Zdrowiej nam, Malwinko.

Odpowiedz
Małgosia 09/02/2011 - 9:25 pm

O mamma… a to sie narobiło 🙁 Biedaku, jak ty teraz wytrzymasz bez garów??? Twoj W. bedzie ci musiał zostawiac jedna reke, kiedy bedzie wychodzil z domu…
A tak a serio, to az mam dreszcze na sama mysl, co gorszego moglo sie przytrafic 🙁 Nie slyszalam bardziej krwawej historii od czasów, kiedy moja kolezanka przeszyła sobie palec na maszynie (w sumie, to ona miala lepiej, bo szwy sobie sama założyła – na dodatek ozdobne 😉
Ps. Mam nadzieje, ze nie cierpisz…?

Odpowiedz
Ekwinokcjum 09/02/2011 - 9:42 pm

Gdzie te paluszki wkłada no gdzie ja się pytam!?
Dobrze że rycerz na miejscu i nie mdleje na widok krwi. Bo mi na samą myśl słabo. Teraz to ja chyba poczekam z zakupem blendera jak to taki niebezpieczny sprzęt. 🙂

Odpowiedz
Słodziutkie Okazje 10/02/2011 - 1:20 am

Danie wygląda bardzo zachęcająco..Uwielbiam daktylów, więc chętnie wypróbowałabym!!

Odpowiedz
Majana 10/02/2011 - 6:30 am

Malwinko, zyczę Ci zdrówka Kochana! Czytałam na durszlaku, co Ci się przytrafiło.
Tagine wygląda pysznie, z chęcią spróbowałabym takiego połączenia.
Pozdrawiam CIę:)

Odpowiedz
aga 10/02/2011 - 7:30 am

jedzonko wyglada smakowicie:)
Panno Malwino, trzymaj sie cieplo i szybko wracaj do zdrowia, zebys nam mogla tego falafela pokazac:)

Odpowiedz
grumko 10/02/2011 - 8:01 am

Ojej!
Całe szczęście, że tylko tak się to skończyło.
Szybkiego gojenia życzę!
Danie ciekawe, a my nie dalej jak wczoraj wieczorem podjadaliśy daktyle;-)
PS. Jutro wjedziemy z Widelcem do Arabii Saudyjskiej;-)

Odpowiedz
asieja 10/02/2011 - 9:04 am

ta dziewczyna musiała byc bardzo smutna.. ale niech się juz uśmiechnie i nie martwi!

Odpowiedz
Monica 10/02/2011 - 10:31 am

To fakt, nigdy nie wiesz kiedy się spodziewać hiszpańskiej inkwizycji 😉

Tagine wygląda bardzo smacznie 🙂

Chucham na palucha aby zdrowiał 😉

Odpowiedz
Edith 10/02/2011 - 12:36 pm

mam nadzieje, że palec szybko ozdrowieje 🙂

a przepis hmm, aż się jeść mi zachciało 🙂

Odpowiedz
Tilianara 10/02/2011 - 1:21 pm

Przykra przygoda, ale zawsze uważam, że ze wszystkiego co nas złe spotyka, coś dobrego też powstanie, tylko trzeba tego poszukać. Zdrówka 🙂
A tagine absolutnie uwielbiam, zawsze i w każdej konfiguracji 🙂

Odpowiedz
Mirabelka 10/02/2011 - 1:59 pm

O Boże, współczuję… To MUSIAŁA być robota Szatana ]:-> jeszcze się nie spotkałam z tym, żeby wyłączone urządzenie zaczęło nagle działać. Teraz będę dużo bardziej uważać, bo też mam skłonność do wtykania wszędzie paluchów (ręki lewej, częściej używanej;)). Trzymaj się cieplutko :*
A jeśli zaś chodzi o ten tadżin, to mam zamiar w przyszłym tygodniu go zrobić. Znalazłam na niego przepis kilka dni temu i bardzo mi się spodobał 🙂

Odpowiedz
Duś 10/02/2011 - 2:48 pm

Brzmi egzotycznie zdecydowanie, aczkolwiek bardzo ciekawie:)

Odpowiedz
Nemi 10/02/2011 - 7:45 pm

Kuchnia to dość niebezpieczne miejsce:/ Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i nie da się blenderom!:)A danie jak zawsze przeprzeprzepyszne!!!!

Odpowiedz
Ola 31/01/2020 - 1:58 pm

Tak mi jeszcze cytrynka kiszoną na zakręcenie smaku pasuje do tego dania. Pysznosci. Systematycznie to gotuję.

Odpowiedz

Skomentuj

* Korzystając z tego formularza, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych osobowych przez stronę Filozofia Smaku

Ten serwis internetowy wykorzystuje ciasteczka (pliki cookies) dla zapewnienia Ci możliwości korzystania z jego wszystkich funkcjonalności. Kliknięcie „Akceptuję” oznacza wyrażenie przez Ciebie zgody na korzystanie z plików cookies na zasadach i zgodnie z pouczeniami zawartymi w Polityce Prywatności. Akceptuję Czytaj więcej: Polityka prywatności i plików cookies